dziewczynka ze zlotym pylem -> wiecej zdjec
przedwczoraj
To byla magiczna SLOMA, cudowna.. Choc dzis juz jej nie ma, zebrali ja niedawno, wieczorem.. A wczoraj wybralam sie tam po to, aby porobic zdjecia kwiatkom i tak spontanicznie doszlo do tej sesji, bo zjawila sie Jenny i zaczela tanczyc i rozrzucac zloty pylek.. To ciekawe, ze w tym roku nie zrobilam ani jednego zdjecia temu zbozu i wczoraj mi sie udalo tak je utrwalic.. choc w sumie juz pod postacia slomy.. ale za to jakiej czarodziejskiej..A zboze bylo piekne.. Szumialo na wietrze.. Falowalo.. wibrowalo.. Pewnie upieka z niego chleb..
Nieustanna przemiana..
Ruch..
ZYCIE...
nawet najzwyklejsze rzeczy maja swa niezwykla strone..
dzisiaj
...zapachnialo jesienia.. tak z samego rana..
zapachy potrafią być tak inspirujące..
Choc ten czas to taki stan graniczny, gdzies pomiedzy dojrzaloscia lata, a mlodoscia jesieni.. kiedy jedno przeistacza sie coraz bardziej w drugie.. w kole zycia.. Uwielbiam takie dojrzale lato.. jego bujnosc.. zapachy.. kolory.. dzwieki.. To wszystko niby mija, ale tak naprawde wciaz w nas zyje, a niektore momenty, obrazy, szczegolnie mocno.. ciekawe, ze wciaz potrafie odtworzyc w sobie pewne zapachy z przeszlosci, np. z babcinego ogrodu. w takich chwilach znow jestem mala dziewczynka, a moja babcia znow zyje i glaszcze mnie czule po glowie.. tak jak to tylko ona potrafi...
zapachy jako klucze do równoległych światów..
to wcale nie przypomina przeszlosci.. czegos czego juz nie ma.. co odeszlo na dobre.. wrecz przeciwnie.. to wciaz jest.. we mnie.. jakby poza czasem.. wieczne.. jest..
zwyczajnosc gdy w nia glebiej wejrzysz moze sie okazac bardzo nadzwyczajna..
a 'zwykla' sloma zamieni sie w zloty pyl...
