unemployed unemployed
1699
BLOG

Moje pierwsze "bezrobotne" Święta

unemployed unemployed Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 85

Moje pierwsze "bezrobotne" Święta

Zaraz będzie pół roku jak jestem osobą bezrobotną, minęły właśnie Święta, jutro Nowy Rok. Wcześniej pisałem o moich nowych doświadczeniach związanych z Urzędem Pracy i ZUSem. Dziś kilka słów o odczuciach i akceptacji tej nowej sytuacji.

Aż dziw, jak szybko ten nowy okres staje się rutynowym i dominującym. Czas aktywności zawodowej, mimo że tak nieodległy, zaczynam coraz bardziej postrzegać, jako coś bezpowrotnego i abstrakcyjnego. I jeszcze coś.
Zauważyłem, że dopiero teraz po około pół roku, zacząłem odczuwać niesamowitą ulgę i doznaję uczucia nieskrępowanej wolności.  Nie zdawałem sobie dotąd sprawy w jakim stresie wcześniej żyłem. Można to porównać chyba tylko do sytuacji boksera w ringu, który cały czas oczekuje w napięciu, z której strony dostanie mocny cios.

Przypominam, że przez ostatnie 25 lat prowadziłem niewielką co prawda, ale własną firmę produkcyjną (elektronika) i choć z ilością  pracy różnie bywało (ostatnio jej niedostatek był powodem zakończenia działalności) , to najbardziej stresujące były sprawy nie związane bezpośrednio z samą produkcją. We znaki dają się wciąż zagmatwane i zmieniające się ciągle przepisy podatkowe i nie tylko, zmienne normy dotyczące pojazdów służbowych, "kratkowych", dostawczych, itd. Do miłych wciąż nie należą kontakty z urzędami i często królującymi tam jeszcze pozostałościami po PRLu.

Nad głową cały czas wisi mroczne widmo "skarbówki", która nadal wszystko może i dołujące przeświadczenie, że choćbyś nie wiem jak się starał, to i tak coś znajdą, jeśli tylko będą chcieli. Jest to też pokłosie tych niejasnych przepisów i niejeden się zastanawia, czy tak nie jest celowo? Dość stresogenne dla tak małych firm są też sprawy związane z realizacją i wypełnianiem uprawnień reklamacyjnych. Duże ułatwienie nastąpiło tu ostatnio z racji rozwoju firm przesyłkowych.

Mój zasiłek bezrobotnego z początkowych ponad 800 zł "na rękę" spadł po trzech miesiącach do około 680 zł i tak ma pozostać do końca roku. Mając własny domek z ogródkiem , trochę oszczędności i niezbyt rozbuchane potrzeby (zauważyłem, że coraz częściej odczuwam, że już wszystko mam i niewiele mi potrzeba) da się przeżyć, więc nie zauważyłem, aby te mijające Święta były  gorsze, czy smutniejsze od poprzednich. Były na pewno o wiele spokojniejsze.
Czego również, także w Nowym Roku życzę, wszystkim czytającym i pozdrawiam.

unemployed
O mnie unemployed

Blog ten powstał po to, aby wymieniać doświadczenia z innymi użytkownikami w podobnej sytuacji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości