biculewicz biculewicz
90
BLOG

ANEGDOTKA

biculewicz biculewicz Kultura Obserwuj notkę 1

        Nie było znowu tak, aby środowisko artystów krakowskich zlekceważyło – przyjazd do Krakowa Biculewicza. Został Biculewicz zaproszony na Andrzejki 1985 do Doroty Martini na Prądnik. Na przyjęciu był między innymi słynny malarz Zbysław Maciejewski… Biculewicza natomiast przyprowadził – malarz i muzyk związany z Piwnicą pod Baranami Stanisław Tabisz. Przyjęcie nie było krzykliwe. Było aksamitne i wytonowane. Nie było orkiestry i tańców.

        Pani wróżka zaczęła gościom wróżyć przyszłość – z wosku wylewanego do naczynia, do wiadereczka. Gdy na Biculewicza przyszła kolej wróżka wręcz podniosła czoło do góry, jakby wkroczyła w inny wymiar kontaktu. I w innej już tonacji – powiedziała, że pana Biculewicza czekają wielkie zasługi dla Regionu.  

         Spotkanie zakończyło się miłym akcentem. Mijały lata. Ideały Biculewicza kształtowały się stopniowo i konsekwentnie…

         Pewnego dnia – zobaczyła go na ulicy Stradom pani Dorota. Scena nie była nazbyt zachęcająca. Geniusz sięgał akurat do kosza ulicznego: po dwie kanapki wyrzucone przez angielskich turystów.

         Droga do niezależności Biculewicza i droga do wielkich zasług dla Regionu okazała się bardziej skomplikowana: niż pani wróżka była w stanie czas zasług sprecyzować.

         I  był już chyba czerwiec. Zaczynało się kolejne lato. Życie wielkich artystów czasami bywa skomplikowane bardziej od życia średnich artystów. Biculewicz miał w sobie ogień innowacji głębinowej. Biculewicz szedł z wierszem niepokornym i niepodległym pod wiatr historii. Bez względu na pogodę polityczną, lub jej brak. Był zawsze elegancki. Nigdy nie posuwał się do kabotyńskich zwrotów za trzy grosze. I coraz bardziej był bezlitosny w swoich myślach dla kleru… Aż przyszedł rok 2018 – rok, w którym złotouste obietnice kabotyńskich figurantów kościelnych zaczęły się sypać.

28.11.2019.


biculewicz
O mnie biculewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura