biculewicz biculewicz
127
BLOG

OSKARŻENIE BRATA O FILUTERNOŚĆ

biculewicz biculewicz Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

     Biculewicz trochę przeholował. Każdemu mężczyźnie to się zdarza. Przeholował w szlachetnej sprawie. Pomimo to, że serce ma jak dzwon… znalazł się pod kroplówką. Z kosmicznego szczytu zagadnień i wyzwań – zaczął mówić głosem unikalnym, głosem zagadnień przekraczającym horyzont i głosem – wyzwań. Co ciekawe: to się nawet udało. I tak, w plątaninie zagadnień i wyzwań zapierających oddech w piersiach znalazłem się nagle tak nisko i tak wysoko zarazem, a dwa… jakoby języczki planetoid w przegubie kroplówki uśmiechnęły się nawet do mnie. Nie śpieszyłem się. I animusz – musował nad moją wrażliwą potylicą.

    Jeżeli przyjąć, że barbarzyńcą jest każdy z delikwentów takowych, którzy chodzą z bronią nawet do wychodka, nie rozstając się z nią ani podczas przystępowania do obiadu to w takim przypadku… Kryszna niewątpliwie był barbarzyńcą. Gdy miał 17 lat, zaczął podkradać kobietę starszemu bratu, którym byłem. Gdy miał 22 lata ów młodszy brat (chodzący z bronią nawet do wychodka) zabił mnie. Kryszna był wyskokowy i drapieżny. Ja byłem – łagodny i flegmatyczny. Wydawało się Krysznie, że odkupi winę wzmożoną modlitwą, ale popadł w głuche zakłamanie, głuche i szarpiące.

     Od zbrodni nad moją osobą – nie było dla Kryszny ucieczki: nawet w wychodku – z kochaną przez Krysznę bronią, z którą nie lubił się rozstawać.

     Kryszna szukał ukojenia psychologicznego – na próżno jednakże. Nie ustawał w poszukiwaniach. Gdy nadeszła godzina takich przeznaczeń, że wcielił się w historię planety, Jezusiczkiem… wpadł na pomysł, że będzie cierpiał za miliony takich samych nieudaczników i delikwentów jak on sam. Wpadł na pomysł, że będzie to robił na Golgocie. Teoria na którą się natknął podczas ucieczki przed widmem martwego brata, nazywać wypada – nie jakąś tam wydumaną świętością, lecz teorią mniejszego zła.

     I tak kroplówka, w którą się za mocno zaangażowałem – rozminęła się na zawsze – z napuszoną teorią mojego młodszego brata – wściekłego kabotyna. Brata - sentymentalisty. Brata – wciąż uciekającego przed własną, zepsutą wyobraźnią. Brata – krętacza. Brata -rozśmieszającego mnie zapobiegliwymi modlitewkami. Brata – dokazującego w swoich liturgicznych wygłupach. Brata – cymbała.

    Ta jego taktyka – ma jednak krótkie nóżki. Nadszedł czas: końca jego słomianych zapałów.

    Kto raz zepsuje swoją wyobraźnię na drodze do wychodka i nie tylko wychodka: ten nie naprawi jej już nigdy. W podskokach lisich między ofiarą napuszoną, a wychodkiem dzieje się tylko nicość. Nicość pokazowa.

22.11.2020


biculewicz
O mnie biculewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura