SERDECZNOŚĆ HIENY
Panierowanego
uśmiechu hieny
- nie da się zważyć -
ręką kogoś
kto żyje z reklamy;
dymem urojeń. Samograjką małpy.
06.11.2009.
*********
Kazimierz Biculewicz
CZŁOWIEK BEZ SUMIENIA
Wyjął
z siebie… sumienie -
i zawiesił je - na sztandarach
partyjnych -
jak
filuterną maskotkę
logiki upadku…
jak krasnoludka
z czerwonym nosem;
- OTO PORZĄDECZEK DOPRAWDY -
ZAMIAST PORZĄDKU.
- Oto gra
w sumienność
krasnoludkową -
oto gra:
swędzącą żyłką sezonu
po kościach
milczącej większości
oto gra
w sumienność:
…sumieniem
sumieniem
które może jest…
- i które może - gdzieś zwisa jeszcze
z kiszki
na guzik
z guzika
na żyłkę sezonu
z żyłki
na sztandar.
I z mgły dziejowej
Na kropkę. Na ogórka gotyckiego!
Na gwóźdź!
06.11.2009.
**********
Kazimierz Biculewicz
PRZYSTANEK HIROSHIMA
Przystanek Hiroshima
nie powróci już nigdy więcej
na Ziemię.
Góry Świętokrzyskie
zostaną zrównane z ziemią
w przeciągu – półtora miliona lat.
Morze Bałtyckie
wyschnie – w przeciągu 34 milionów lat.
Księżyc
spadnie na Ziemię
dopiero – w 264 miliony lat
po zakończeniu się życia na Ziemi.
Powiedział
8 listopada wieczorem
Stwórca – do swojego poety.
08.11.2009.
**********
Kazimierz Biculewicz
PRIMA APRILIS DEMOKRACJI
Tyran
kokietuje
hiobową masę
- rudą opowiastką - o wyższości -
kwadratowych oczu:
nad okrągłymi!
Gdyby
hiobowa masa -
miała w głowie zaczyn wrażliwości
gdyby
hiobowa masa
miała oczy i uszy -
z pewnością
nie stałaby się
przedłużeniem manipulacyjnym - bicepsów tyrana
z pewnością
nie przyszłaby - na ten spęd
stadnych zachowań -
na ten
wiec -
na ten
spicz
wyjców potakujących;
Przebudzić się…
z hiobowej masy -
znaczyłoby
stać się
zindywidualizowaną historią
ludzką
niepodobną
do innych.
Przebudzić się..
z hiobowej masy -
znaczyłoby
zdobyć się na odwagę
życia
pod prąd: tego spędu właśnie
pod prąd: tego spędu
politycznego
pod prąd
tego
spędu
religijnego
pod prąd
tego
spędu
marketingowego.
Przebudzić się…
z hiobowej masy?
znaczyłoby
zaistnieć
„nie z centrali podpuszczenia stadnego”
lecz
z siebie. Z siebie!
14.11.2009.
**************
Kazimierz Biculewicz
ŚCIEMA
Ściema
spada
na ręce.
Ściema
spada
na skronie.
Ściema
spada
na mózg.
Nowomową
nawiedzonych szprycerów
wybuchającej czekolady
szeptem
korytarzy kopalnianych
ścierwem
wulkanów
śmiechem
dogasających gwiazd.
Ściema
wysusza gardło
depcze
za rogiem
w kwaśnych napisach na murze
w wirującym poranku
w puchnących
rozrastających się drożdżach
niepamięci
i niewiedzy.
14.11.2009.
Inne tematy w dziale Kultura