Prezes Zarządu Prezes Zarządu
144
BLOG

akcyzą PO łbie inflacji !

Prezes Zarządu Prezes Zarządu Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Temat zawiłości gospodarczych i meandrów polityki jest rzeką bez dna. A problemem gospodarki i jej rentowności jest inflacja. Sprawę można uprościć przyjmując, że im niższa jest cena, tym bardziej można ją podnieść. Ale już nie każdy o tym wie, że cenę można podnieść tylko do granicy opłacalności dla konkurencji. Nieograniczone podniesienie ceny produktu możliwe jest tylko przy gwarantowanym zbycie produktu.

I tu jest mały problem... Przy określonym poziomie ceny rynkowej mamy do czynienia z dwoma podmiotami - producentem, który dany produkt wytwarza oraz sprzedawcą, który ten produkt nabywa i odsprzedaje z zyskiem...

Producent ponosi koszty produkcji, co jest oczywiste. Lecz nie każdy ma świadomość, że produkcja wiąże się również z opodatkowaniem. Producent jest łatwym kąskiem do fiskalnego namierzenia. Poza tym ma nieruchomość oraz wysokie pod względem wartości wyposażenie. Ma też sporo dobrych kontrahentów, którym można zająć należności na rzecz producenta...

Inaczej sprzedawca. Ten co prawda kupuje produkt, często w całości produkcji i z zastrzeżeniem zapłaty po sprzedaży... Tak robi część handlowców i producentów. Producent wytwarza produkt w sposób ciągły a handlowiec rozprowadza go na rynku, sukcesywnie spłacając wartość pobranego produktu. Jest to naturalna symbioza rynkowa.

Gorzej, kiedy pojawia się zjawisko mody na dany produkt. Wtedy producent nie zawsze nadąża za popytem a handel osiąga zyski nadzwyczajne z uwagi na możliwość podniesienia ceny sprzedaży. Atrakcyjny produkt ma nabywcę, który płaci sprzedawcy a ten część uzyskanych pieniędzy przekazuje do rąk producenta...


Inaczej jest w przypadku braku zainteresowania produktem. producent już przekazał całą produkcję do sprzedaży, ale zastój w popycie uniemożliwia odzyskanie zainwestowanych pieniędzy. Pół biedy, kiedy producentowi sprzedawca zapłacił jego cenę. Gorzej, jeżeli zapłata za produkcję nastąpi po sprzedaży niechcianego produktu...

W takiej sytuacji znalazło się polskie społeczeństwo z uwagi na blokadę wynagrodzeń. Nie tych wynagrodzeń dla zarządów firm. Tam za darmo nikt nic nie będzie robił. Mam na myśli możliwie najniższe wynagrodzenie dla szeregowych pracowników.

Problem zastoju gospodarczego wynika tylko z braku środków w rękach sporej części ludności...

W tej sytuacji interweniują politycy. Są dwa sposoby interwencji państwa. Jeden - po myśli liberałów. To dla nich wprowadza się zwolnienia podatkowe, otwiera granice i stwarza swobodę wymiany międzynarodowej.

Można też inaczej - po myśli interesu społecznego. W czasach PRL sprawa była prosta. Rada Ministrów pilnowała poziomu wynagrodzeń pracowników przedsiębiorstw państwowych. Aby nie było sytuacji, że koszt produkcji przekroczy barierę trudną do przekroczenia. W takim przypadku rząd wpływa na poziom ceny produktów i w sytuacji, kiedy cena sprzedaży produktu nie pokrywa kosztów jego wytworzenia - rząd znajduje sposób na pokrycie straty przedsiębiorstwa. Przerabialiśmy to w okresie PRL ze wszystkimi negatywnymi skutkami.

Po roku 1989 doszło do radykalnej zmiany w gospodarce. Przedsiębiorstwa państwowe zostały przekształcone w spółki prawa handlowego. Tym samym rząd utracił możliwość interwencji nie tylko w sprawie wysokości wynagrodzenia za pracę, ale też i na cenę detaliczną produktu. Przyjęto, że o cenie produktu będzie decydować sam rynek. Relacje między popytem i podażą sprawdzały się przez jakiś czas. Do czasu nasycenia rynku danym produktem, którego w okresie PRL było zbyt mało na rynku. Wtedy wróciły do głosu prawa ekonomii -  że produkt dotowany wypiera produkt lokalny, że monopolizacja rynku wiąże się z polityką państwa...

I tak doszło do sytuacji, że wynagrodzenia nie wystarczały już na utrzymanie rodziny, chociaż niektóre grupy społeczne miały się nawet całkiem dobrze. Doszło do takiej sytuacji, kiedy społeczeństwo doświadczone problemami strajków z lat 80. XX w. i skutkami stanu wojennego na początku lat 80. XX w. poszło po rozum do głowy i masowo poparło tych, którzy deklarowali się być rzecznikiem biedującej części społeczeństwa.

Już pierwsze działania doprowadziły do pewnych zmian, które można uznać za celowe. Szczególnym ciosem w zarządy przedsiębiorstw było dofinansowanie społeczeństwa różnymi metodami. Nie tylko doraźna pomoc finansowa, ale głównie inwestycja w dzietność rodzin stała się tutaj ogromnym klinem uderzającym nierzetelnych przedsiębiorców. Do rąk rodzin zostały dostarczone pieniądze podnoszące zasobność rodziny. Przy dwójce dzieci do lat 18 dodatek tysiąca złotych stanowił około połowy wynagrodzenia uzyskiwanego z pracy najemnej... jednego z członków rodziny. A jeżeli współmałżonek nie był stale zatrudniony, to taki dodatek stawał się naprawdę sporym wsparciem domowego budżetu. Warto też pamiętać, że ten dodatek stał się wsparciem naprawdę dużej części polskich rodzin. Kolejnym wsparciem rodziny stało się podniesienie minimalnego wynagrodzenia - za którym zwiększyła się zdolność konsumencka już bardzo wielu rodzin.

Na efekty nie trzeba było długo czekać. W bardzo krótkim czasie przedsiębiorcy, głównie w działalności handlowej, dość szybko zaczęli podnosić ceny na produkty - co spowodowało zdecydowane podwyżki artykułów pierwszej potrzeby. To - co dobrze sprzedawało się - błyskawicznie stawało się droższe - bo ludzie i tak muszą kupić. Obawiam się, że do rąk producentów niewiele pieniędzy z tej podwyżki trafiło. 

Ale okres kampanii wyborczej - najpierw do europarlamentu, potem wybory samorządowe i ostatnio wybory parlamentarne - nie sprzyjał bardziej radykalnym rozwiązaniom.

Społeczeństwo nie pozostawało bierne i z uwagą wysłuchiwało mowy przedwyborcze kandydatów do poszczególnych organów władzy w państwie i w samorządzie. I nie dało się zwieść obiecankom gruszek na wierzbie. ostatecznie w ciągu bardzo krótkiego czasu zaprzysiężono nowy parlament oraz ukonstytuowano najwyższe organy władzy w państwie. 

Pierwsze wyniki dokonanego wyboru już są widoczne. Zapowiedziano zwiększenie akcyzy przy ograniczeniach stawek podatku VAT. Podatek VAT jest formą podatku od zawieranych transakcji handlowych. Mimo, że nie jest to podatek duży, ale konsekwentnie odprowadzany do kasy państwa daje środki na realizację przyjętych programów społecznych. Naturalnym tutaj zjawiskiem jest zwiększenie cen dóbr konsumpcyjnych, bo więcej pieniędzy znalazło się na rynku.

A inflacja spowodowana podnoszeniem cen ponad racjonalne kwoty jest już zjawiskiem negatywnym, obniżającym efektywną wartość wynagrodzenia pracowników.

Zapowiedziane podniesienie minimalnej płacy także a jakiś związek z podnoszeniem cen detalicznych przez handlowców. I tutaj rząd zadziałał w mojej ocenie bardzo racjonalnie regulując poziom opłaty akcyzowej. Opłata akcyzowa jest kwotą odprowadzaną przez producenta do kasy państwowej. Wysokość tej kwoty zależy od stawki tego podatku, ale też i od wielkości wykonanej produkcji. Aby płacić mniejszą akcyzę - producent musi rozważyć, w jakiej ilości dany produkt należy wykonać, aby sama akcyza była możliwie niska. Zmiana produkcji - bo będzie ona oczywista - spowoduje zmiany w podaży danego produktu na rynku - tym samym niektóre produkty powinny stanieć, inne mogą wzrosnąć. Ale optymalizacja podatku pójdzie dalej i przeniesie się także i do strefy handlowej. Przy zmienionej podaży przedsiębiorcy handlowi także będą rozważać, jakimi produktami zadowolić swoich klientów. Na pewno wpłynie to na asortyment sklepów. Może lepiej będzie prowadzić handel w zakresie mniejszej liczby produktów, ale wyższej jakości. Bo oferta byle jakiego towaru po znacznych cenach na pewno nie będzie konkurencją dla produktu firmowego o gwarantowanej jakości.

I w tym miejscu zacznie się nowa era dla produkcji. Odpowiednio wysoka cena produktu importowanego może być na tyle atrakcyjna, że powstanie grupa nowych producentów, którzy dotąd nie byli aktywni. Kształtowanie właściwej relacji na rynku pracy - jeżeli chodzi o wysokość wynagrodzenia za pracę, a także zmiana jakościowa w asortymencie oferowanych produktów musi być bodźcem do odtworzenia produkcji rodzimej. Uważam, że tylko produkcja na rynek wewnętrzny podniesie zdolność finansową polskich rodzin. To potencjalny nabywca samodzielnie zadecyduje, czy kupi produkt lepszy po odpowiednio wysokiej cenie, czy też zrezygnuje z takiego zakupu, ale nie z powodu braku środków na taki zakup...

Uważam, że zaczynamy być na dobrej drodze odbudowy finansowych podstaw utrzymania źródeł finansowania rodziny. Tylko bogate społeczeństwo jest w stanie utrzymać swój potencjał produkcyjny jako podstawę bytu rodziny.

A różnorodność gospodarcza będzie potencjałem dla zagospodarowania kadr ludzi wykształconych w różnych kierunkach. Należy pamiętać, że dzisiaj produktem jest każde dobro, które można spieniężyć i nie ma znaczenia, czy jest to produkt materialny, który można jednoznacznie wskazać. Dobrem gospodarczym jest także produkt niematerialny - coś, co posiada wyjątkowe cechy użytkowe i niekoniecznie musi to być przedmiot możliwy do wskazania. Takim produktem jest dobra książka, film czy też inne dzieło kultury, gdzie ważne są również osobiste odczucia nabywcy takiego produktu. Jeżeli jednak pracownik nie jest w stanie utrzymać rodziny ze swojego wynagrodzenia za pracę -  to na pewno nie będzie on nabywcą dóbr o charakterze niematerialnym...    


nauczyciel zawodu i praktyk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka