Ładnych kilka lat temu zdarzyło mi się obejrzeć w tv dokumentalny film o wizycie amerykańskich bluesmanów w Europie. To tournee było wyciągnięciem przez Europejczyków pomocnej ręki w trudnych chwilach bluesa pod koniec lat 50-tych w USA. Tam blues zaczął przegrywać z rockiem uosabianym przez Elvisa Presley`a.
W tym filmie zainteresował mnie trochę śmieszny facet w ubraniu farmera, nieuczesany i grający bluesa na jednej funkcji. Mimo to coś w tej jego grze, a przede wszystkim w śpiewie bardzo mnie pociągało. Nie tylko mnie zresztą - zainspirował również młodych muzyków, którzy później utworzyli grupy Rolling Stones oraz Animals.
Byl to John Lee Hooker.
Hooker urodził się 22.08.1917 roku w Clarksdale w stanie Missisippi. Rzeczywiście pochodził z dużej farmerskiej rodziny.
Jak wielu muzyków bluesowych muzykę poznał w kościele. Ponoć pierwszym jego instrumentem było urządzenie zrobione z dętki przymocowanej do drzwi stodoły. Będąc jeszcze dzieckiem grywał na lokalnych potańcówkach na gitarze, pod okiem swojego ojczyma.
Mając 14 lat uciekł z domu do Memphis a parę lat póżniej do Cincinnati. Tam przez 10 lat śpiewał w kwartetach gospelowych.
W 1943 roku przeprowadził się do Detroit i mieszkał w nim przez wiele lat. Pracował w fabrykach Dodge`a i Forda a po pracy występował w klubach bluesowych i barach w sercu murzyńskiej dzielnicy tego miasta.
W 1948 roku dostał wreszcie szansę na dokonanie nagrań i w pełni ją wykorzystał. Przy hipnotyzującym akompaniamencie swojej dudniącej gitary, intensywnie wystukując stopą rytm, nagrał utwór "Boogie Chillen ", który przyniósł nieoczekiwany sukces wytwórni Modern Records.
W ciągu kilku kolejnych lat dokonał wielu nagrań. Te wczesne utwory to w większości wykonania solowe chociaż w tamtym okresie występował z towarzyszeniem małej grupy z pianinem, drugą gitarą i perkusją. Jednak jego, hmm, osobliwe poczucie rytmu sprawiało, że innym zawsze trudno było mu akompaniować.
Tak czy inaczej, brzmienie tych wczesnych nagrań jest zaskakująco pełne. Dzięki wyjątkowej grze w otwartych strojach (może kiedyś napiszę o tzw. blues notes) Hooker był w stanie połączyc miarowy rytm z błyskotliwym piórkowaniem. W ten sposób mógł też swój głęboki, bardzo bluesowy baryton.
Moim zdaniem JL Hooker to najlepszy męski vocal w historii bluesa.
Formę solową uznano ostatecznie za przestarzałą. Odtąd we wszystkich nagraniach bluesowych Hookera pojawiał się mały zespół, w którym często na gitarze grał Eddie Taylor a skład uzupełniało pianino i różne rodzaje instrumentów dętych. Podjął współpracę z wytwórnią VeeJay, która okazała się bardzo udana i zaowocowała takimi przebojami jak: "It`s My Own Fault", "Dimples", "Maudie" i "Boom Boom" oraz licznymi trasami koncertowymi.
Pod koniec lat 50-tych, kiedy rynek rhytm`n`bluesowy zaczął maleć, Hooker pojawiał się w klubach i na festiwalach folkowych. Nowa publiczność, składająca się w głównej mierze z młodych, białych słuchaczy, wręcz go uwielbiała. Zainteresowała się nim wytwórnia Riverside. Był to powrót do solowej formy z akompaniamentem gitary. Mimo iż utworom brakowało ostrości z poprzedniego okresu były one fascynujące. Kilku piosenkom odzwierciedlającym wiejski klimat Missisippi, takim jak "Bundle Up And Go' czy "Pea Vine Special" Hokker nadał nowy ale swój niepowtarzalny charakter. Nagrania te rozsławiły jego imię kiedy wydano je w Europie. Wynikiem tego były propozycje międzynarodowych tras koncertowych.
Kontakty z nowym pokoleniem muzyków przyniosły różne "supersesje", o różnym zresztą poziomie artystycznym. Największym sukcesem okazał się wydany na początku lat 70-tych album Hooker`N`Heat z udziałem amerykańskiej grupy rockowo-bluesowej Canned Heat. Jej słynne długie, improwizowane utwory boogie pozostawały pod dużym wrażeniem Johna Lee.
W latach 70-tych zamieszkał w Gilroy niedaleko San Jose w Kalifornii. Mimo że na przełomie lat 70. i 80. entuzjazm dla bluesa na krótko osłabł, pozycja Hookera jeszcze wzrosła. Wystąpił w filmie "The Blues Brothers" i wziął udział w nagraniu ścieżki dźwiękowej do filmu "The Color Purple" (1985, reż Steven Spielberg).
W 1989 roku Hooker nagrał płytę The Healer. W nagraniu wzięli udział m.in. Bonnie Raid, Los Lobos i Carlos Santana, który zagrał w zdecydowanie najlepszym nagraniu tytułowym. Jeśli istniało coś takiego jak "latin blues" to właśnie było to. Album stał się jedną z najlepiej sprzedających się płyt bluesowych wszechczasów. Pozwolił też w pewnym stopniu odrodzić się bluesowi, mobilizując innych wybitnych do wznowienia nagrań.
Wprowadzając płytę Mr. Lucky na 3. miejsce brytyjskiej listy przebojów, Hooker mając 74 lata ustanowił rekord, jako najstarszy artysta, jaki dotarł do tej pozycji. Na albumie gościnnie wystąpili Ry Cooder, Van Morrison, Albert Collins.
W późnym wieku Hooker zaczął wykorzystywać status bluesowego męża stanu, pojawiając się nawet w reklamówkach, m.in. spodni firmy Lee. Nie przeszkadzało mu to jednak dalej koncertować.
John Lee darzony był szczerą miłością kolegów z branży. Bonnie Rait stwierdziła w 1992 roku, że dźwięk jego gitary jest jedną z najbardziej erotycznych rzeczy, jakie kiedykolwiek słyszała.
W 1995 roku ukazała się kolejna świetna płyta Chill Out. Po jej nagraniu Hooker postanowil odpoczywać, aż po dzień, w którym "opuszczą moje kości do ziemi".
Dla mnie osobiście Hokker był kwintesencją bluesa. Oczywiście, każdy może mieć swoje zdanie, lecz moim to największy artysta bluesa w historii muzyki.
John Lee Hooker zmarł w 2001 roku.
Inne tematy w dziale Kultura