Dorota Wysocka-Schnepf domaga się po 100 tys. złotych zadośćuczynienia od Krzysztofa Stanowskiego i Roberta Mazura za rzekomy hejt wobec jej syna. Szef Kanału Zero pokazał i omówił pismo procesowe od prawników dziennikarki TVP. Wynika z niego, że poczuła się ona dotknięta sformułowaniami na swój temat z debaty prezydenckiej oraz opiniami na temat Maksymiliana Sznepfa, teścia publicystki, który w 1945 roku likwidował w obławie augustowskiej antykomunistyczną partyzantkę.
Wysocka-Schnepf żąda łącznie 200 tys. złotych
W mediach społecznościowych Dorota Wysocka-Schnepf napisała: "Długo znosiłam łgarstwa i nagonkę na moją rodzinę. Szkoda czasu na hejterów i pozwy. Ale piętnowanie 14-latka??! Podłe. Mało wam dzieci zaszczutych wskutek polowania na ich rodziców? Spotykamy się w sądzie. Na początek Stanowski i Mazurek. I nie tylko oni".
W kolejnym wpisie dodała: "My, dorośli uodporniliśmy się na ataki. Ale cierpię, gdy mój synek drży, chce uciekać z Polski, boi się tu żyć. Patostreamerzy muszą za to przeprosić. I zapłacić. Niech zaboli. Choć strat moralnych to nie wyrówna. Ale może coś zrozumieją?”. O sporze Wysockiej-Schnepf ze Stanowskim pisaliśmy w Salonie24.
Wielu fanów dziennikarki uznało, że pozew dotyczy ataku na jej nieletnie dziecko. Krzysztof Stanowski w materiale Kanału Zero w maju dziwił się, że rodzina Schnepfów wybrała imię Maksymilian dla swojego dziecka, choć dziadek - czyli ojciec dyplomaty Ryszarda Schnepfa, a teść Doroty Wysockiej-Schnepf - brał udział w obławie augustowskiej. Oznaczało to według niego, że rodzina darzy swojego krewnego szacunkiem mimo mrocznej przeszłości. Do tego w trakcie debaty prezydenckiej w TVP Stanowski w pierwszej wypowiedzi nazwał Wysocką-Schnepf "arcykapłanką propagandy", zarzucając jej stronniczość i to, że sztaby kandydatów na najważniejszy urząd w państwie nie zgadzały się na nią w roli gospodarza.
Wysocka-Schnepf uznała, że Stanowski naruszył jej dobra osobiste i podważył dziennikarski warsztat. Zażądała od niego i Roberta Mazurka po 100 tys. złotych jako rekompensatę za poniesione straty wizerunkowe. Jednak - jak wynika z pisma procesowego - dziennikarka TVP praktycznie w ogóle nie porusza kwestii hejtu na syna.
Odpowiedź Stanowskiego
Stanowski nagrał obszerny film, w którym oskarżył Wysocką-Schnepf o manipulację. - Od dawna uwieram cały ten pseudodziennikarski salon i padam ofiarą kłamstw, insynuacji i pomówień, ale jak dotąd nikt nigdy nie zagrał tak niską kartą, własnego dziecka” – podkreślił.
- Kobieto, czy ty jesteś normalna? To było w maju. Minął czerwiec, lipiec, sierpień, nikt nie mówił o hejcie. Nikt nie zwracał na to uwagi. To koniec, debata się skończyła. Wciąż nie potrafisz wyleczyć traumy z kampanii prezydenckiej - mówił Stanowski. - Przecież to całe pismo jest właśnie o tym, że ty się poczułaś obrażona i niesprawiedliwie oceniona. Całe to pismo jest o tobie i o twoim teściu. Może, nie wiem, pięć proc. tego pisma dotyczy twojego syna - nie zostawiał suchej nitki na dziennikarce TVP.
"Pani się wepchała sprawdzić, czy żelazko gorące"
Założyciel Kanału Zero uderzył też w TVP i przypomniał debatę prezydencką z 2025 roku. - Jest pani prawdziwym symbolem tego, co się dzieje z polskimi mediami, co się działo kiedyś i co się dzieje nadal, że nie jest to czysta woda, tylko to jest taki sam ściek jak był wcześniej - zarzucał.
- Pani stoi tam cały czas jak słup soli na Woronicza w tym studiu i nie wie co się wydarzyło pół roku temu prawie. Pani tam zastygła, dalej jest w tej sytuacji. A to trzeba się na kozetkę chyba położyć, zamiast tam stać dalej, ale sama to sobie pani zrobiła. Sztaby wyborcze nie chciały, żeby pani prowadziła tę debatę. Zostały zignorowane przez Telewizję Polską. Pani się tam wepchała sprawdzić, czy żelazko jest gorące. Dotknęła pani i co? K***a, było gorące. No i do dzisiaj boli – dodał.
"Wolę iść siedzieć, niż przeprosić"
Stanowski mocno skomentował również wątek dotyczący teścia dziennikarki, Maksymiliana Schnepfa. - Jakbym miał w XXI wieku przepraszać za to, że gdzie indziej widzę kata, gdzie indziej ofiarę, to wolę iść siedzieć do więzienia, niż przeprosić – przyznał.
Maksymilian Sznepf – ojciec byłego ambasadora Ryszarda Schnepfa i teść dziennikarki Doroty Wysockiej-Schnepf – był oficerem Ludowego Wojska Polskiego, a jego nazwisko przewija się w kontekście jednej z najtragiczniejszych zbrodni powojennej Polski – tzw. obławy augustowskiej z lipca 1945 roku, nazywanej "małym Katyniem". Sznepf dowodził pododziałem, wykonującym na rzecz Armii Czerwonej i NKWD akcję likwidacyjną wobec podziemia antykomunistycznego na Suwalszczyźnie. Zdaniem Wysockiej-Schnepf, jej teść pełnił tylko rolę pomocniczą, a poza tym otrzymał order Virtuti Militari. Przypomnijmy, że komunistyczne odznaczenie nie ma nic wspólnego z obecnym, a ten sam order otrzymał Iwan Sierow, generał KGB, odpowiedzialny za mordowanie polskich oficerów w Katyniu.
Założyciel Kanału Zero określił jako "dno” i "obleśne zachowanie” wykorzystywanie dziecka w sporze medialnym.
Wysocka-Schnepf a zbiórki na dzieci
Stanowski zapewnił, że nie zamierza wycofać się z działalności medialnej. – To ja przez najbliższe dwa miesiące nie pomogę żadnemu choremu dziecku i na każde zapytanie będę odpowiadał, że nie mogę pomóc, ponieważ zabroniła mi pani Dorota Wysocka-Schnepf – ironizował. Przy tym zaproponował, by to Wysocka-Schnepf kontaktowała się z rodzicami chorych dzieci, którzy potrzebują wsparcia do zbiórek w sieci. - Każda taka zatrzymana licytacja to będzie też twoja odpowiedzialność - tłumaczył Stanowski. Wysocka-Schnepf niedawno napisała, że Stanowski dla ocieplenia wizerunku pewnie założy jakąś zbiórkę na chore dziecko.
- Ludzie chcą uczciwych mediów, a nie tępej propagandy i propagandystki - powtarzał Stanowski.
Fot. Krzysztof Stanowski/Dorota Wysocka-Schnepf
Red.
Inne tematy w dziale Kultura