Można by sądzić, że tradycyjny blues wiejski z Delty Mississipi zanikł po emigracji muzyków z południa na północ do Chicago, Detroit i okolic. To tam rozwijał się blues.
Tak jednak nie było. Weźmy chociaż "Home of Blues" czyli Beale Street w Memphis. Na początku XX wieku zasłynął tam W.C. Handy, pod koniec wieku BB King.
Między nimi na Beale Str. najbardziej znanym bluesmanem byłFurry Lewis.
Furry Lewis był też osobą, która najlepiej znała Beale Str.
F. Lewis zanim zmarł w 1981 roku był uosobieniem starego bluesa, takiego jaki grali wszyscy wielcy artyści z pierwszej generacji bluesa z Delty.
Walter "Furry" Lewis urodził się w 1893 roku w Greenwood, Mississippi, gdzie został pochowany geniusz bluesa Robert Johnson. Przydomek Furry uzyskał podczas dziecięcych zabaw.
W 1900 roku przeniósł się wraz z matką i dwoma siostrami do Memphis. Zamieszkali przy Beale Street. Furry ukończył tam pięć klas szkoły. Potem zaczął zarabiać by pomóc matce utrzymać rodzinę. Szybko nauczył się grać na organkach. Pociągała go bardziej gitara. Nie mogąc jej kupić, zrobił sobie instrument z czterech pudełkach po cygarach. Zamiast kołków do strun zastosował gwoździe. Popołudniami grał na harmonijce i tej swojej "gitarze" na ulicy zarabiając niewielkie pieniądze.
Pewnego razu zauważył go W.C. Handy. Coś się Handy`emu w grze Furry`ego spodobało bo kupił mu gitarę Martin. Na tej gitarze Furry grał przeszło 20 lat. Nauczył się grać techniką slide i pozostał jej wierny do końca życia.
Jako nastolatek wstąpił do trupy sprzedającej jakieś środki medyczne, z którą objechał południowe stany. Ponieważ zaczął nieźle zarabiać jako gitarzysta postanowił się usamodzielnić. Podążył na północ. W 1916 roku skacząc do pociągu stracił nogę.
Wrócił do Memphis. W 1923 roku dostał pracę jako sprzątacz ulic i był to jego podstawowy zawód przez 43 lata.
W czasie wolnym od pracy grał na Beale Street, dosłownie na ulicy. Czasem występował z znanymi zespołami Memphis Jug Band i Gus Cannon's Jug Stompers.
W 1927 roku jego przyjaciel Jim Jackson załatwił mu nagrania w Chicago w wytwórniach Vocalion i Victor. Ogółem nagrał 23 piosenki. Stał się znanym choć płyty nie sprzedawały się rewelacyjnie.
Wielki Kryzys mocno dotknął wytwórnie nagrywające bluesa. Boom na tą muzykę skończył się dosyć gwałtownie.
Na następne nagrania Furry czekał przeszło 30 lat. W 1959 roku badacz muzyki folkowej Samuel Charters znalazł Furry`ego w jego domku obok Beale Str. Charters szukał Lewisa gdyż jego nazwisko pojawiło się w Anthology of American Folk Music, jako autora utworów "Kassie Jones, Part 1 & 2."
Furry Lewis zaczął nagrywać niedługo potem. W 1961 roku wydał dwa albumy w wytwórni Prestige Records. Charters nakręcił również film przedstawiający sprzątacza, który jest równocześnie świetnym gitarzystą. Stał się sławny, ba, stał się atrakcją Beale Street. Wielu odwiedzających tę ulicę chciało go poznać osobiście.
W latach 70. napisano o nim historię w Playboyu, zagrał w filmie obok Barta Reynoldsa, zapraszano go do tv shows. Otwierał też koncert Rolling Stonesów w Memphis przed 53 tysiącami widzów.
W 1973 roku przyznano mu tytuł Honorowego Pułkownika Stanu Tennessee, jako pierwszemu kolorowemu obywatelowi.
W 1976 roku folk-rockowa piosenkarka Joni Mitchell, która odwiedziła Furry`ego dwa razy przedtem, napisała i nagrała "Furry Sings The Blues" na albumie "Heijera". Był to w jej mniemaniu hołd złożony wielkiemu artyście. Furry nienawidził tej piosenki. Z jakiegoś powodu czuł się nią obrażony.
Zmarł na zapalenie płuc w 1981 roku w wieku 88 lat. Epitafium na jego nagrobku składa się z jednego słowa: "Bluesman".
Był to bluesman w starodawnym stylu. Taki też był jego blues, któremu pozostał wierny całe życie.

Furry Lewis przed swoją chatką.
Inne tematy w dziale Kultura