Czas by już był na poszerzenie strefy bluesa w moich notkach. Kieruję się zatem na zachód, do Teksasu. Od Delty Mississippi Teksas oddzielony jest stanem Louisiana.
Teksas został przyłączony do USA w roku 1845. Stąd też sytuacja demograficzna w Teksasie była zupełnie inna niż w Mississippi. W Mississippi populacja kolorowych sięgała do 80% ludności. Zwłaszcza na terenie Delty - obszarze uprawy bawełny. To powodowało silne więzi czarnej społeczności, głównie na plantacjach. Więzi te były tym mocniejsze, że biali mieszkańcy byli mocno odseparowani od czarnych.
Stąd muzyka tam przez długie lata rozwijała się jakby na wyspie. Blues Delty był pierwotny gdyż nie docierały tam, poza muzyką kościelną, żadne inne wpływy. Pisałem w jednym z poprzednich wpisów, że blues stał się powszechny w Mississippi dzięki juke joints i wędrującym pieśniarzom. Większość ludzi nigdy nie opuszczało swojej plantacji.
W Teksasie nigdy nie było tak zwartej czarnej społeczności. Populacja kolorowych była zresztą znacznie mniejsza. Maksimum występowało po wojnie secesyjnej, było to ok. 30% ludności. W latach kolejnych udział czarnych stale malał, w roku 1950 było to już tylko 12%. Obszar Teksasu jest bardzo duży, jest drugim stanem po Alasce pod względem wielkości. Nic dziwnego, że duże społeczności czarnych, podobne do tych z Delty, tam nie występowały, przez to i segregacja rasowa była dużo mniejsza.
Blues Teksański nie jest jakimś odrębnym gatunkiem, raczej można by go określić jako podgatunek (subgenre).
Bazą bluesa w Teksasie były pieśni pracy (work songs) niewolników przywiezionych w w 1850 roku. Pieśni te dłużej zachowały swój pierwotny charakter gdyż mało co ewoluowały. Istniała obok muzyka białych - skoczna muzyka z Szkocji i Irlandii, muzyka taneczna oraz muzyka kowbojska, która później stała się country.
Pewną mieszankę tych wszystkich rodzajów śpiewali pierwsi twórcy, jeszcze w XIX wieku. W latach 20. wieku XX w Teksasie pojawiły się najpierw płyty z nagraniami a nieco później i migracja ludności z Delty, którzy przywieźli ze sobą żywego bluesa. Siła jego oddziaływania była tak wielka, że przeważyła. Teksański blues mocno zbliżył się do wiejskiego bluesa z Delty.
Pozostały oczywiście pewne odrębności. Przede wszystkim technika gry. Teksańczycy nie grali techniką slide. Mieli co prawda na ogół jedną czy dwie piosenki grane tą techniką, chyba bardziej w formie ukłonu w stronę Delty niż potrzeby. Jedynym gitarzystą, który stosował slide był Blind Willie Johnson, który jednak był kaznodzieją i śpiewał gospel.
Swoista technika teksańska była bardziej gęsta, bardziej akompaniująca, ale cenione były też popisy instrumentalne.
Drugi istotny czynnik wyróżniający to rola pianina. Była znacznie większa w Teksasie niż gdzie indziej.
Odkrycie złóż ropy naftowej spowodowało gwałtowny rozwój przemysłu petrochemicznego. Znaczenie rolnictwa mocno spadło. Ludność emigrowała do miast, zwłaszcza największych. Kryzys w roku 1930 dopadł i Teksas.
Korzystnie wpłynął jedynie na ośrodki rozrywek. Największym powodzeniem cieszyły się dzielnice czerwonych latarni w Dallas, Houston a szczególnie w Galveston. Powstało tam na początku lat 30. mnóstwo barrelhousów, z pianinem jako głównym instrumentem. Pianiści juz przed I Wojną Światową grali tam ragtime, który został później przekształcony w boogie woogie.
Styl gry nazywano nawet barrelhouse lub fast western. Co by nie mówić było tam słychać wyraźne elementy jazzowe. Ten posmak jazzowy przyjęli też i gitarzyści.
Charakterystyczne dla Texas Bluesa jest też dominująca w latach 20. pozycja Blind Lemon Jeffersona. Jego wpływ na następną generację wielkich bluesmanów Lightning Hopkinsa, T-Bone Walkera był olbrzymi.
"Blind" Lemon Jefferson urodził się w 1894 roku (niektórzy twierdzą, że w 1897) w Couchman w Teksasie. Był niewidomy od urodzenia. Nikt nie wie kiedy i od kogo nauczył się grać na gitarze. Wiadomo, że około roku 1912 pojawił się jako muzyk, grał na piknikach i okolicznościowych uroczystościach.
Jego kuzyn Alec Jefferson we wspomnieniach tak o nim mówił: "...miał niespożyte siły, zaczynał śpiewać o 8-mej wieczorem i potrafił tak do 4-tej rano. Zawsze go pamiętam siedzącego, grającego i śpiewającego, całymi nocami."
Począwszy od 1917 Jefferson zaczął odwiedzać Dallas. Spotkał tam innego sławnego wtedy gitarzystę Lead Belly`ego. Często występowali razem w Deep Ellum. Było to miejsce rozrywek i sztuki niedaleko centrum Dallas.
W grudniu 1925 roku przybył do Chicago na nagrania. Nie wiadomo czy na zaproszenie czy z własnej inicjatywy. Nagrał wtedy dwa utwory gospel, nie bluesy. W następnym roku nagrywał znowu, tym razem już bluesy "Booster Blues", "Dry Southern Blues", "Got the Blues" and "Long Lonesome Blues". Wydane na płytach cieszyły się sporym powodzeniem. Jefferson poszedł za ciosem i nagrywał dość dużo w latach 1926 - 1929. Ogółem nagrał około 100 utworów, w większości jego własne kompozycje.
Wszystko dla Paramount Records. Finansowo wiele zyskał. Stać go było na kupno samochodu za 700 dolarów oraz zatrudnienie szofera.
W tym czasie Paramount był wiodącą wytwórnią bluesa w Ameryce. Niestety jakość nagrań była bardzo kiepska. Większość utworów Jeffersona została nagrana fatalnie. Jak stwierdził jeden z krytyków muzycznych jakość odpowiadała nagraniom w pokoju hotelowym
Dlatego za namową przyjaciela Mayo Williamsa ostatnich nagrań dokonał dla Okeh Records, m.in. "Matchbox Blues", "Black Snake Moan" oraz najsłynniejszy "See That My Grave Is Kept Clean".
Blind Lemon Jefferson zmarł w Chicago w grudniu 1929 roku. Okoliczności śmierci nie są znane. Są trzy teorie: został otruty, dostał ataku serca lub też, że zamarzł podczas śnieżycy. Paramount znalazło się dobrze i zapłaciło za transport zwłok do Teksasu gdzie został pochowany w Wortham Negro Cemetery niedaleko miejsca urodzenia. Na długie lata został zapomniany. Dopiero w 1997 roku cmentarz odnowiono i nazwano jego imieniem.
Jefferson posiadał własny oryginalny styl gry i śpiewu. Wokal był nieregularny a akompaniament często improwizowany, nerwowy, niemiarowy. Może dlatego zawsze występował solo.
Czytałem jego teksty. Musiał to być człowiek naprawdę ogarnięty przez demony smutku. W tekstach przewija się prośba o dbanie o jego grób, śpiewał o umieraniu na zapalenie płuc, jeden z jego utworów to Blues Wisielca, inny o krzyku dzieci spowodowanego powodzią ( to po powodzi w 1927 roku), kolejny o samotności w Chicago. Trudno by znaleźć coś wesołego. A jednak te bluesy wcale nieźle się sprzedawały.
Jefferson szukał nagrań w Chicago. Jego następcy zmienili kierunek. Począwszy od T-Bone Walkera kariery szukali w Kaliforni, która zaczęła się gwałtownie rozwijać.
Blus Zachodniego Wybrzeża to przywieziony tam Texas Blues. W następnych latach blues teksański wydał wielkich artystów gitary i pianina. Ale o nich to już nie w tym wpisie.
Dzisiaj w boxie tylko Blind Lemon Jefferson. Nagrania kiepskie i bardzo stare, ale nie można poznać bluesa teksańskiego bez jego twórczości.
Blind Lemon Jefferson
Inne tematy w dziale Kultura