Ostatnio przeczytałem takie mniej więcej zdanie, że pierwszym sukcesem naukowym młodego badacza, który próbuje stawiać pierwsze kroki (weźmy na przykład takiego doktoranta na pierwszym roku) jest właściwe postawienie tezy a potem jej doprecyzowanie. (C. Wright-Mills "Wyobraźnia socjologiczna"). A inne rzeczy? zbieranie danych empirycznych, literatury? Wywiady, testy, badania?
Peter Berger, współczesny socjolog, postawił kiedyś tezę o sekularyzacji, czyli zaniku religii w wyniku rozwoju świata, postępu technicznego i technologicznego czyli najprościej mówiąc permanentnej modernizacji a dziś byśmy powiedzieli globalizacji. Wielcy uczeni przewidywali, że religia zniknie bo zastąpi ją nam konsumpcja, hipremarkety, wielkie widowiska jakimi są przykładowo mecze w Wielkiej Brytanii albo koncerty organizowane dla kilkudziesięciu tysięcy fanów. Świat się rozwijał, ludzie do niego ciągle dorastali, mijał czas. W latach 90-tych Berger wycofał się ze swej tezy. Wszelkie badania religijności jednoznacznie wskazywały, że religia jako taka nie zanika tylko się zmienia, znika w jednej formie by pojawić się gdzie indziej w innej. Dlaczego tak się dzieje?
Kiedyś pewien zakonnik zapytał mnie, podczas rozmowy o Afryce, jak myślę, jaki odsetek ludzi niewierzących zamieszkuje Afrykę? Odpowiedź była dla mnie porażająca. Dosłownie zero %. Tam każdy w jakieś bóstwo wierzy! W jakiegoś Boga, spersonifikowanego czy nie. W takim razie jak wytłumaczyć pewną laicyzację w krajach zachodniej Europy? Tyle wojen, tygiel kulturowy, przez wiele wieków spełnianie wielkich ambicji kierowania światem. Co tu nie gra?
Modernizacja jest procesem, który zachodzi szybciej w krajach najbardziej rozwiniętych. To jest truizm. Truizmem jest także, że dociera ona później do krajów zapóźnionych ale plusem tego jest że można wyłapać pewne problemy, zauważyć pewne negatywne skutki i próbować z nimi walczyć już na początku. Podobnie sprawa ma się z religią. Zlaicyzowane społeczeństwa są przykładem, czarno na białym, jak wygląda nowy, wspaniały świat. Tylko że ten "gorszy", nagle widzi co się dzieje i próbuje walczyć. Nie dziwią mnie więc gwałtowne konflikty kościołów i władzy państwowej, która rości sobie, pod płaszczykiem wolności i demokracji, coraz większe prawa do dusz ludzi. Bo kiedy je się osłabaia a religię traktuje jako relikt i dowodzi, że jej już nie ma albo wręcz nigdy nie było, to jest to prosta droga do państwa autorytarnej demokracji.
Ciekawe jest to, że na przykład USA pozostają krajem o dość wysokim współczynniku religijności (bardzo upraszczając ten termin) a jednocześnie prowadzą wojny. Wiele razy w usprawiedliwieniu pojawiają się taki wyrażenia jak imperium zła, święta woja, Bóg jest po naszej stronie, zaprowadzamy pokój. Paradoksalnie, dla kontrastu Europa, w większości zrzeszona w NATO też powtarza o pokoju ale już bez takich wielkich określeń jak Bóg, walka ze złem tylko argumentacja opiera się na takich wartościach jak porządek, demokracja itd. I trzeba zaznaczyć, że Europa oprócz zapalnych regionów Jugosławii pozostaje oazą spokoju już ponad pół wieku. Europejczycy, taką stawiam tezę, już zapomnieli trochę kto to jest Bóg bo nie ma wojen. Europa nie przechodzi już takich traumatycznych chwil, w których często argumentowała jak USA tylko wewnątrz kontynentu, i odnosiła się do Boga.
Jan Paweł II pięknie zauważył, że Europa nie będzie zjednoczona, jak nie będzie oddychać dwoma płucami.
Teza o desekularyzacji sprawdza się, bo Europa zachodnia zauważyła, patrząc na wschodnią jaką kiedyś była. Próbuje to naprawić. Tylko że teraz pewne rzeczy jest trudno zmienić i stąd liczne zmiany form religii i ich powstawanie w innych miejscach, często w wynaturzony sposób. Jednak są takie okresy w roku kalendarzowym/liturgicznym że desekularyzacja jest bardzo widoczna i oknami i drzwiami wdziera się do naszych domów --> Święta.
Wobec tej rzeczywistości trudno pozostać obojętnym. Tego korzenia łatwo się nie da wyrwać i chyba w ogóle to nie jest możliwe. Można co najwyżej inaczej go nazwać. Na przykład Anglicy w niedzielę nie chodzą do kościoła tylko chodzą na mecze, wielki widowiska, które przybierają formę sacrum. Widać to szczególnie teraz, kiedy w Premierligue w okresie świątecznym w ciągu 10 dni rozgrywane są 4 kolejki spotkań! Albo weźmy wczorajsze mecze-szlagiery: Real-Barsa i Inter-Milan. Istne szaleństwo. Profanum w roli sacrum w żałosnym naśladownictwie.
Ktoś już słusznie stwierdził, że wiek XXI będzie wiekiem religii albo ona całkiem zaniknie! Pożyjemy, zobaczymy. Czy da się wykorzenić religijność z życia społecznego? Wątpię...
Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio. Contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium. Imperet illi Deus, supplices deprecamur: tuque, Princeps militiae coelestis, Satanam aliosque spiritus malignos, qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo, divina virtute, in infernum detrude. Amen.
Michał Archanioł by Rębajło Kulturowy --> http://lach.salon24.pl/52463,index.html
Relacja z wręczenia Boanergesów
Bogurodzica
Moja emalia
na czas? na miejsce? na pewno! na serio!
"... religia zdobyta staje się religią niepotrzebną" - D.Karłowicz
"... a może ja chcę by moje życie miało ciężar" - B. Wildstein, Trzech kumpli
"W świetle dnia wszystko jest widoczne. Zło, choć krzykliwe, w gruncie rzeczy jest słabe, dlatego ukrywa się w ciemnościach..."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura