Boanerges Boanerges
618
BLOG

Luna - recenzja najnowszej płyty Tomasza Budzyńskiego

Boanerges Boanerges Kultura Obserwuj notkę 4
Jestem wkurzony jak Legutko gestykulujący z sobotniej Rzeczpospolitej. Miałem pojechać dziś do Warszawy na spotkanie w zacnym gronie i miejscu. Nie wyszło. W pracy zwolniłem się jak zawsze i pędem na busa aż tu wiadomość, że nie ma miejsc a najbliższy kurs jest za późno by cokolwiek zdziałać. PKS nie wchodzi w grę bo jedzie 3,5 godziny i to nie na Jana Pawła II tylko na PKS! Wkurzenie zaczęło narastać. Podbiegłem do drugiego busa. Zajęty. Poczekałem na jeszcze innego, który miał być przelotowy i na "miał być" się skończyło. No nic innego nie zostało jak tylko nadrabiać stracony czas i napisać jedną z pozostałych obiecanych recenzji. No właśnie i zabierając się do napisania owej krytyki nieopacznie wszedłem na stronę ruah.pl i przeczytałem wywiad, którego nie chciałem czytać przed napisaniem recenzji. Ale stało się. Mam nadzieję, że nie zleje się to w jedną całość i nie będzie kopią myśli, które już się uleżały i czekały na swą kolej... no dobra już bez smęcenia (tak charakterystycznego dla kilku bywalców salonu) tylko JEDZIEMŁEEE!!! Luna zaczyna się skocznie i o dziwo mocno jakby przyłożyć doświadczenia ze słuchania Tańca Szkieletów pierwszej płyty solowej Tomasza Budzyńskiego. Od razu mamy także zdziwienie w postaci chórków, których wcześniej nie było. Halo halo: Jak droga, po której nikt nie chodzi, Jak cyrk, co nikogo już nie śmieszy, Jak stary słoń na pastwie nieludzkiej/ Jak dym, co ściele się po ziemi Modlitwa, która się nie wznosi Daleki głos, zupełne nic halo,halo (...) Jak niebo nad dachami wioski Jak ziemia pod stopami dziecka Tygrysi skok, Natalia konwalia/ Jak obraz, przy którym czujesz się kochany Jak wody łyk, zupełne nic Halo, halo to wszystko jest po drugiej stronie być może jest już tam Halo kończy się spowolnieniem, które przechodzi w Echo, który to utwór fani Armii znają z ostatniej płyty "Ultima thule". Różnica jest taka, że Budzy tym razem go okrasza mocnym bitem i akustyką ale już bez wykrzyczanych słów a w środku mamy ciekawe solo, które powoduje, że adrenalina nie buzuje cały czas ale jednak nie opada. Mój ulubiony fragment tego utworu to słowa: (...) Jest cichy olbrzym co zapędził się do wioski Jest obolały lis po przygodzie na manowcach Jest barbarzyński kraj, w którym rządzi władca much Szkoła dla chłopców, technikum niewinności (...) Luna. Są piękne smyczki? albo wiolonczela i cztery słowa klucze, które wybijają się na pierwszy plan: biegnij-wołaj-szalej-dalej. To trochę jakby dusza człowieka się gwałtownie wyrywała i czegoś szukała, kogoś pragnęła i nie mogła spocząć. Przyznam, że dopiero teraz, pisząc te słowa zdałem sobie sprawę z tego. Z kolei następny song Dzień bez duchów jest jak beztroska w chmurach. Czy wyobrażacie sobie coś takiego? Wyskoczyliście z samolotu i nie spadacie tylko jak jakiś Anioł Stróż unosicie się ograniczeni tylko spotkaniem z Bogiem! (...) Dzień bez duchów, tajemny czas Dzień bez duchów, w sam raz dla nas Średniowiecze jest tam i tu Dzień bez duchów, zatańczmy znów I love you I need you ktoś woła nas Piątym utworem jest Ufo --> Juefo jutendero. Dla mnie jest to zapowiedź dalszej części płyty, która przynosi próbę śmierci, próbę opuszczenia i miotanie się jak ryba w sieci. Na niebie ciągły ruch jest staniem w miejscu ciała i penetrowanie duszy w poszukiwaniu zrozumienia tej sytuacji. Wszystko to jeszcze potęguje ten ciągły ruch.
(...) Nie chce mi się żyć nie chce mi się opowiadać Zarośnięty boczny tor zabłąkana mała gwiazda Nie przychodzi tu nikt tylko dziwni mali chłopcy [podkreśl. B] Wszystkie moje głupie sny Wszyscy moi sprzymierzeńcy Na niebie ciągły ruch (...)
Ci mali chłopcy to coraz bardziej, jak słucham tej piosenki, kojarzą mi się z tymi, którzy w "Pasji" Gibsona wpędzili Judasza w obłęd... Ale to tylko być może bujna wyobraźnia. "Odtrutką" na ciągły ruch jest utwór Serce i refren Bo niebo trzeba podnieść już dziś. (...) Zaśpiewaj, zaśpiewaj, moje serce z kamienia Niech rozlegnie się, popłynie moja krew. Niech zatęskni za tobą moja ręka i oko Niech się napnie łuk I strzała trafi w cel. (...) Ósmym jest Tren. Chyba dla mnie w tej chwili najpiękniejszy utwór na płycie. Jest to jeremiada wyjęta żywcem z Pisma Świętego i wtłoczona w mikrofon, dramat, trąbkę. Wciśnięta w estetykę momentami podobną do "Śmierci poety" Taty Kazika choć tam nie ma trąbki. Jeremiada która przypomina acedię - stan człowieka wierzącego, który przechodzi próbę walki, próbę "opuszczenia" przez Boga.
(...) Kiedy mówię, muszę krzyczeć: Przemoc, przemoc, ciemiężenie Tak Twoje słowo jest kpiną i zniewagą dla mnie Powiedziałem sobie, nie będę już mówił Nie będę już myślał o Nim Powiedziałem sobie, nie będę już mówił Nie będę już myślał o Nim. Nocą i dniem u mego boku i w sercu mym Jak ciepły deszcz jak zwiastun burz Przeklęty dzień, gdy się urodziłem Tak, urodził ci się syn, chłopiec dlaczego wyszedłem z łona mej matki? By oglądać cierpienie i ból Lecz w moim sercu pali się ogień Czarny ogień, co sięga moich kości Lecz w moim sercu tajemny ogień Czarny ogień, co spala moje kości (...)
Umieraj mógłby po poprzednim utworze wydawać się nie na miejscu ale jednak. Mamy ciekawy szybki aranż i prawdę, która dla chrześcijan jest nadzieją. Umrzeć aby żyć. Umrzeć aby naprawdę żyć. Czy to nie jest piękne, czy to nie jest piękne? W drugim czy trzecim refrenie wręcz padają strzały. Po szybkiej akcji mamy już chyba ostatni mroczny utwór na płycie Wiosna na wygnaniu z przejmującą wiolonczelą, z kontrabasową solówką Pospieszalskiego ze wszechświatem w kolorze mięsa, obracającym się i ociekającym krwią. Jest podróż koleją (Parowóz nr 8 :) i udręka szukania.
(...) Dlaczego mi nie odpowiadasz? W tej ciemności ukrywasz się Szukałem Cię cały dzień i nie znalazłem Tylko dziwaczne czarne dekoracje (...)
Zapowiedzią wyjścia z mroku są ostatnie słowa refrenów - Ciche braterstwo, wędrówka dusz. Płytę kończą dwa utwory. Jeden to popisowa gra Beaty na zestawie perkusyjno-przeskadzajkowym. Jak pierwszy raz go usłyszałem to skojarzył mi się z z utworem z Triodante, według którego podążanie krokami w odpowiednich kierunkach składa się pewną całość. Niech przyjdzie, niech nie zwleka, pora co nas urzeka. Kończącym jest Dom. Trochę przypomina utwory z Tańca szkieletów. No w końcu jest o tym co dziecinne, zapamiętane z młodości, z czasów, kiedy demony nie istniały. Dom, jasne okna, wieczorny szum, przeciąganie się z długiego snu. Upragnione wejście do domu. Domu Ojca! Mojego domu! Podsumowując, płyta jest mroczna ale zarazem daje nadzieję na lepsze życie po... śmierci :) This is the end. I'm going, i'm living now. Goodbay. Drogi czytelniku jeśli przeczytałeś do tego momentu bez zaglądania do wywiadu to koniecznie go przeczytaj. A jeśli zrobiłeś to zanim skończyłeś czytać me wypociny to proszę nie bądź zbyt surowy. Ja tylko chcę się dostać na ul. Rajską 888. Nic więcej. Koniec. Kampramisa nie budie. ps została ostatnia płyta Dementi, która choć w minorowej skali nagrana jest uzupełnieniem Luny i wyjściem z muzycznej acedii
Boanerges
O mnie Boanerges

Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio. Contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium. Imperet illi Deus, supplices deprecamur: tuque, Princeps militiae coelestis, Satanam aliosque spiritus malignos, qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo, divina virtute, in infernum detrude. Amen. Michał Archanioł by Rębajło Kulturowy --> http://lach.salon24.pl/52463,index.html Relacja z wręczenia Boanergesów Bogurodzica Moja emalia na czas? na miejsce? na pewno! na serio! "... religia zdobyta staje się religią niepotrzebną" - D.Karłowicz "... a może ja chcę by moje życie miało ciężar" - B. Wildstein, Trzech kumpli "W świetle dnia wszystko jest widoczne. Zło, choć krzykliwe, w gruncie rzeczy jest słabe, dlatego ukrywa się w ciemnościach..."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Kultura