Bogusław Mazur Bogusław Mazur
139
BLOG

Zatoka Aniołów i diabła warta polityka

Bogusław Mazur Bogusław Mazur Polityka Obserwuj notkę 1

Pewna mieszkanka Łeby założyła hotel pod nazwą Zatoka Aniołów. Stworzyła go w wydzierżawionym budynku. Problem w tym, że jego właścicielem jest prezes PKN Orlen Daniel Obajtek. Z tego powodu hotel zaczął świecić pustkami a właścicielka padła ofiarą hejtu. Jest to zdarzenie symbolicznie i wróżące przyszłość tzw. klasy politycznej.

Pani Julia Tomicka rok temu wydzierżawiła budynek od prezesa Orlenu i stworzyła restaurację wraz z klimatycznym hotelem. W biznes włożyła pieniądze również z kredytów bankowych. Interes szedł dobrze do momentu rozlania się fali ataków na Daniela Obajtka. Nader wielu rodaków uznało restauracyjno – hotelowy kompleks za własność prezesa. Jak opowiadała w mediach właścicielka, liczba rezerwacji miejsc dramatycznie spadła, przed budynkiem doszło do demonstracji, w holu pojawiali się ludzie pytający czy mogą porozmawiać z Danielem Obajtkiem, nad dachami latały drony a na jej głowę spadła lawina obraźliwych komentarzy. Pani Tomicka nie ukrywa, że grozi jej bankructwo.

Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą – wzruszy ramionami niejeden czytelnik, każdy hejter a może też po cichu taki i owaki polityk. Polacy, nic się nie stało, pani Tomicka po prostu padła ofiarą ostrych politycznych walk, w których mało kto babrze się w szczegółach, rzeczywistość poznaje po przeczytaniu samych tytułów i nagłówków, nie dzieli włosa na czworo. Jak jest wojna, muszą być też ofiary wśród cywili. Takie przeświadczenie zdaje się tkwić w tych politykach i komentatorach którzy wrzucają granaty do emocjonalnego ogniska sporów.

Jest to zadziwiająca ślepota, ponieważ przypomina kręcenie bata na własne – powiedzmy oględnie – plecy. Oczywiście po zamordowaniu Marka Rosiaka czy Pawła Adamowicza rozległy się rytualne słowa potępienia i apele o stonowanie nastrojów. Którym zaraz potem towarzyszyły słowa oskarżeń, zwalania winy, atakowania przeciwników, czyli wrzucania kolejnych granatów do buzującego jak w piekle ogniska.

A przecież nie chodzi tylko o dwa głośne mordy. W czasie kampanii wyborczych czy manifestacji mnożyły się obrazy dawania sobie po buziach, szarpania, opluwania, wyzywania, wykrzykiwania gróźb karalnych, smarowania prywatnych budynków obelżywymi napisami. Kiedy kogoś po przeciwnej politycznej stronie dopadnie na przykład choroba, hejterskim rechotom nie ma końca.

Faktu, że część tzw. klasy politycznej nie dostrzega, że grupom obywateli odbija pod deklem, nie sposób zrozumieć. Bo od dawna wiadomo, że napinanie bez końca cięciwy powoduje jej pęknięcie. Strzała zamiast polecieć w kierunku przeciwnika może wtedy wybić oko strzelcowi. I od dawna wiadomo, że zbiorowa mądrość jednostek łatwo przeradza się w tłum, który ma wiele głów, ale nie ma rozumu. Wtedy czasem tłum szturmuje Kapitol, a czasem wynosi do władzy dyktatora, zmiatając dotychczasowe elity i zastępując je nowymi.

Zagrożenie bawienia się granatami dostrzegli polscy biskupi, którzy w swym liście z 26 maja zauważyli, że „życie społeczne i polityczne w Polsce naznaczone jest niekończącymi się napięciami, konfliktami, nienawiścią i wrogością, w której trudno się dopatrzyć troski o dobro wspólne”. I apelowali: „Budujmy mosty ponad podziałami, a spory rozwiązujmy  w duchu dialogu i pojednania”. No ale autorytet Kościoła sporo stracił na znaczeniu, więc słowa te przeszły praktycznie bez echa.

Przypadek właścicielki Zatoki Aniołów, ofiary hejtu dokonywanego pod hasłami walki od dobro wspólne, powinien być odczytywany jako ostrzeżenie, że rujnujące emocje mogą dopaść tych, którzy je rozpalają i wykopują podziały do głębokości rowów strzeleckich. „Ty masz swój punkt widzenia, ja mam swój” – głosi podpis pod zdjęciem prezentującym karabin z celownikiem optycznym. Tak wygląda u nas duch dialogu.

Słowo „diabeł” pochodzi od greckiego „diaballo”, czyli rozdzielać. Niektórzy tłumaczą je jako „oszczerca”. Oba znaczenia pasują do tego co się wydarzyło w Zatoce Aniołów i co jest rezultatem morderczej walki, której ofiarą padają Bogu ducha winni ludzie. A jest przecież takie przysłowie, żeby nie jeść z jednej miski z diabłem, bo zawsze ma dłuższą łyżkę.

Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje. Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka