Bolbochan Bolbochan
1490
BLOG

Lewitacja ekspertów Macierewicza , orbitacja Pana Szuladzińskieg

Bolbochan Bolbochan Polityka Obserwuj notkę 47

Ostatnio grono ekspertów współpracujących z sejmowym zespołem Pana posła Antoniego Macierewicza polemizowało z dość nieszczęśliwą wypowiedzią Pana  doktora Macieja Laska:

Jeżeli następuje wybuch, to po pierwsze musimy sobie powiedzieć jedną rzecz, jeżeli jest wybuch, to nie ma trotylu, jeżeli jest trotyl to nie było wybuchu, bo co wybuchło, prawda”.

Faktycznie wypowiedź dość niedokładna mocno uogólniająca istotę rzeczy. Można parafrazując najwybitniejszego premiera w historii Polski rzec , że Pan Maciej Lasek ma w 99% rację. Coś faktycznie mogło nieprzereagować acz z góry uważam , że jest to wątpliwe. Ale nawet jeśli to tych resztek trotylu i tak nie powinno być tyle ile wykryto w okolicach katastrofy. Opieram się tu na słowach tak biegłych jak i prokuratorów i samego Pana Gmyza.

A więc faktycznie na upartego można się czepić Pana Macieja Laska , że nie uwzględnił w swojej wypowiedzi cudu jakim jest brak rozpadu cząsteczki trotylu w otoczeniu o temperaturze ponad 2800 stopni C gdy temperatura rozpadu tnt to 311 stopni. Ok cuda się zdarzają , ale nie w takiej ilości jaką znaleziono w okolicach miejsca katastrofy.

 

Natomiast po reakcji ekspertów współpracujących mniej lub bardziej z naszym krajowym wielkim śledczym skonstatowałem , że lepiej niech wybuchami zajmie się sam wielki śledczy a nie jego eksperci z których dwóch lekko lewituje a jeden już nawet orbitował.

Co więc czytam?

„To bzdura, pan Lasek się myli. Proszę zapytać o to chociażby pierwszego lepszego studenta politechniki. Materiał wybuchowy, jakim jest trotyl, nie spala się w całości. To, że detektory go wykryły, nie wyklucza wybuchu".

O ile major Ryszard Terela miesza wiedzę praktyczną którą niewątpliwie posiada z wiedzą teoretyczną jakoś jeszcze zrozumiem mimo , że trzeba mocno się pochylić nad tekstem i wejść w rolę praktyka replikującego uczonemu tak by słowa repliki dotarły do niekumającej wiele z tego masy ludzkiej. Możliwe że jako praktyk kiedyś stwierdził , że trotyl nie reaguje całkowicie , natomiast stwierdzenie , że "materiał wybuchowy jakim jest trotyl nie spala się w całości" nie jest z naukowego punktu widzenia prawdą. Bynajmniej studenci politechniki do których stara się odwoływać Pan Major tym bardziej nie mają wiedzy w tym temacie (no chyba , że byli studentami naszego bombera ) - po prostu brak wiedzy pratycznej. Jedynym zdaniem do którego nie można się czepić jest "To, że detektory go wykryły, nie wyklucza wybuchu".  Ale o tym czemu tego się nie czepiam pisałem na wstępie.

Lekko lewituje też kolejny ekspert jakim jest Jan Bokszczanin. Niby też wyważone słowa w tonie podobnym do Pana Majora ale unikające błędów.

„W czasie wybuchu nigdy nie rozkłada się bowiem cały trotyl. Każda reakcja, która następuje, tworzy produkt - substancje powybuchowe. Jednak w czasie wybuchu trotyl, czyli substrat, nie rozkłada się całkowicie. On nie znika. Na miejscu wybuchu mogą pozostać ślady trotylu. Twarde stwierdzenie Macieja Laska nie jest więc uprawnione. W Smoleńsku natomiast należy zbadać również substancje powybuchowe, czyli produkt poreakcyjny”.

Faktycznie jak napisałem cuda mogą być. Może nie rozłożyć się cały trotyl. Mogą zostać ślady trotylu. To wszystko mało prawdopodobne ale nie niemożliwe. Więc należy się zgodzić. Już myślałem że mam do czynienia z osobą nie lewitującą a tu na koniec zonk.

"W Smoleńsku natomiast należy zbadać również substancje powybuchowe, czyli produkt poreakcyjny”.

Nie wiem co tam chce badać Pan Jan Bokszczanin ? Czy azot który ulotnił się w powietrzu? Może tlenek węgla który jako gaz też dawno uleciał w nieznane? A może wodę która wyparowała a potem skropliła się gdzieś w innym miejscu w postaci deszczu? No jedyne co tam obecnie można znaleźć to węgiel. Jest to jedyny stały stały produkt poreakcyjny. Ale czy węgiel o czymś może świadczyć po takiej katastrofie w przypadku gdy mieliśmy do czynienia z nielicznymi ale jednak pożarami?

Generalnie słowa Pana Jana Bokszczanina zabrzmiały tak jakby ekspert ten nie znał produktów rozpadu trotylu. No albo lekko przylewitował.

Natomiast lewitacja wyniosła całkowicie na orbitę jednego z głównych ekspertów zespołu smoleńskiego Pana doktora inżyniera Grzegorza Szuladzińskiego.

"W czasie detonacji cały materiał wybuchowy się nie spala, bo nie ma dość tlenu w ładunku. W związku z tym część TNT jest rozproszona, niespalona".

Nie wiem w jakiej dziedzinie Pan doktor inżynier jest specjalistą ale niech już lepiej wybuchy których jedynym efektem jest ścinanie nitów jak i rozważania o trotylu zostawi samemu Macierewiczowi..

Ujemny bilans tlenowy nie powoduje tego że część trotylu zostanie część w burzliwy sposób się rozpadnie. Powoduje tylko i wyłącznie to , że powstaną inne produkty rozpadu niż przy np takiej nitroglicerynie , która ma dodatni bilans tlenowy. Stąd też w kopalniach kiedyś (nie wiem jak jest teraz) używało się trotylu a nie nitrogliceryny z prostej przyczyny. Przy pełnym utlenianiu produktów rozpadu (mamy z tym do czynienia w przypadku nitrogliceryny - dodatni bilans tlenowy) duża część azotu i węgla się utlenia tworząc trujące tlenki azotu jak i tlenek czy dwutlenek węgla. Przy niepełnym utlenianiu (ujemny bilans) w przypadku trotylu azot jest nieutlaniany i w postaci neutralnej dla człowieka ulatnia się do atmosfery , ewentualnie może powstać troszkę szkodliwego tlenku węgla ale też nie taka ilość jak przy nitroglicerynie.

Zresztą szkoda komentować Pana Szuladzińskiego.

Idę spać miłej dyskusji i pyskowania patriotycznego.

Bolbochan
O mnie Bolbochan

Ponury myśliciel ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (47)

Inne tematy w dziale Polityka