Borzęcka Marta Borzęcka Marta
521
BLOG

Długie czekanie na powrót do Polski

Borzęcka Marta Borzęcka Marta Społeczeństwo Obserwuj notkę 7

Podczas gdy rząd w Warszawie beztrosko zgadza się na przyjęcie imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu oraz hojnie sponsoruje stypendia młodym Ukraińcom, Polacy ze Wschodu muszą czekać nawet osiem lat na powrót do Ojczyzny. Polska polityka repatriacyjna, podobnie jak nasze państwo w ogóle, istnieje tylko teoretycznie.

Repatriacja to sposób na nabycie polskiego obywatelstwa i stałe osiedlenie się w naszym kraju dla rodaków ze Wschodu. Jest to wypełnienie moralnego obowiązku i wynagrodzenie historycznych krzywd Polakom zamieszkującym azjatycką część byłego ZSRR. O repatriację mogą się ubiegać osoby pochodzenia polskiego z Armenii, Azerbejdżanu, Gruzji, Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu i azjatyckiej części Rosji. Podstawa prawna umożliwiająca powrót do Ojczyzny Polakom i ich potomkom, którzy znaleźli się poza granicami RP na skutek deportacji, zsyłek i prześladowań narodowościowych, to Ustawa o repatriacji. Właśnie ten dokument określa, jakie wymagania musi spełnić dana osoba, aby stać się pełnoprawnym obywatelem Polski.

W procedurze repatriacyjnej najważniejsze są dokumenty potwierdzające polskie pochodzenie. Jak można przeczytać na stronie internetowej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, brane pod uwagę są:

 - polskie dokumenty tożsamości;

 - akty stanu cywilnego lub ich odpisy, albo metryki chrztu poświadczające związek z polskością;

 - dokumenty potwierdzające odbycie służby wojskowej w Wojsku Polskim, zawierające wpis informujący o narodowości polskiej;

 - dokumenty potwierdzające fakt deportacji lub uwięzienia, zawierające wpis informujący o narodowości polskiej;

 - dokumenty tożsamości lub inne dokumenty urzędowe zawierające wpis informujący o narodowości polskiej.

Dowodami potwierdzającymi polskie pochodzenie mogą być również inne dokumenty, a w szczególności:

 - dokumenty o rehabilitacji osoby deportowanej zawierające wpis informujący o jej narodowości polskiej;

 - potwierdzające prześladowanie osoby ze względu na jej polskie pochodzenie.

Na podstawie wyżej wymienionych dokumentów oraz rozmowy z kandydatem na repatrianta (dotyczącej znajomości polskiej kultury, zwyczajów oraz sprawdzenia znajomości samego języka) polski konsul wydaje decyzję stwierdzającą, że dana osoba istotnie jest pochodzenia polskiego. Jeśli tak, to dalsza część procedury polega na uzyskaniu zgody Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na wydanie wizy repatriacyjnej. Tę wydaje polski konsulat.

Najtrudniejszym warunkiem formalnym jest ten polegający na tym, że wnioskodawca musi wykazać, iż ma w Polsce zapewnione mieszkanie i stałe źródło utrzymania - tzw. warunki do osiedlenia. Dokumentami, które potwierdzają zapewnienie takowych, są:

 - Uchwała Rady Gminy zawierająca zobowiązanie do zapewnienia repatriantowi lokalu mieszkalnego. Warto w tym miejscu wspomnieć, że koszty akcji repatriacyjnej są pokrywane z budżetu państwa za pośrednictwem gmin, które mogą dostać na przyjęcie rodziny repatriantów dotację w wysokości do 120 tys. zł.

 - Zaproszenie sporządzone w formie aktu notarialnego wystosowane przez osobę prawną (np. przedsiębiorstwo, fundację, stowarzyszenie) lub przez najbliższą rodzinę (rodziców, rodzeństwo, dzieci) gwarantujące repatriantowi miejsce zamieszkania po przesiedleniu się do Polski.

Inne dowody potwierdzające posiadanie warunków do osiedlenia się w RP to:

 - akt własności mieszkania w naszym kraju;

 - umowa przedwstępna kupna/sprzedaży nieruchomości i posiadanie pieniędzy na jej zakup po przyjeździe do Polski;

 - umowa najmu lokalu mieszkalnego bądź umowa użyczenia mieszkania lub domu. 

Z kolei źródła utrzymania w Polsce, które świadczą o warunkach do stałego osiedlenia się, to:

 - wynagrodzenie za pracę wykonywaną w Polsce;

 - takie środki finansowe, jak: darowizny, stypendia, pieniądze otrzymane z sprzedaży mieszkania za granicą;

 - zobowiązanie firmy lub osoby, która zaprasza repatrianta do zapewnienia mu utrzymania, pokrycia kosztów leczenia, itp., do momentu w którym się usamodzielni;

 - emerytura lub renta z ZUS - repatrianci w wieku emerytalnym, którzy mają prawo do polskiej emerytury nie muszą przedstawiać dowodu potwierdzającego posiadanie źródła utrzymania. Im uznaje się wszystkie okresy zatrudnienia za granicą i na tej podstawie jest przyznawana polska emerytura. 

Po spełnieniu tych wszystkich wymogów repatriant staje się polskiem obywatelem.

A jak wygląda powrót repatriantów do Polski w praktyce? Bardzo źle. Od momentu wejścia w życie Ustawy o repatriacji w 2001 r. do 2012 r. w naszym kraju osiedliło się tą drogą jedynie 4778 osób, co stanowi jedynie 16 proc. tych, którzy otrzymali obywatelstwo polskie wskutek nadania. Na dodatek wymieniona wyżej ustawa wydaje się niczym innym jak bublem prawnym. Zawiera przepisy nielogiczne i ze sobą sprzeczne. O niedbałości najdobitniej świadczy fakt, że Ustawa o repatriacji z dnia 9 listopada 2000 r. nie zawiera nawet definicji terminu "repatriacja" (sic!). Nie trzeba być prawnikiem, aby wyłapać wiele sprzeczności. Najbardziej rażący jest art. 1, gdzie jest mowa o tym, że repatriantem może być osoba pochodzenia polskiego, a następnie artykuł 9. zawęża możliwość zostania repatriantem do tych Polaków, którzy zamieszkują azjatycką część byłego ZSRR. Pytanie - co w takim razie z ogromną rzeszą osób pochodzenia polskiego zamieszkujących europejską część byłego ZSRR? W tej kwestii od niemal 15 lat obowiązywania ustawy mamy do czynienia z biernością władz ustawodawczych. Oczywiście to tylko najbardziej rzucający się w oczy błąd, ale jest ich znacznie więcej. Kontrowersyjne jest też przerzucenie odpowiedzialności za znalezienie mieszkania na rzecz gminy. Te z reguły nie wychodzą z inicjatywą i nie zapraszają repatriantów. Główny powód to brak pieniędzy i lokali mieszkalnych. Choć akurat w przypadku szukania mieszkań repatrianci są samodzielni i szukają ich zazwyczaj na własną rękę. 

W efekcie repatriantów stających się Polakami mamy w kraju tylko kilkuset rocznie. A średni czas trwania całej procedury repatriacyjnej to ponad trzy lata, w niektórych przypadkach nawet osiem lat. Jest to szczególnie bolesne w przypadku starszych osób, które często nie dożywają chwili, w której mogą wrócić do Polski. Nie ma woli ani chęci politycznej, aby zmienić taki stan rzeczy. Syn śp. Macieja Płażyńskiego Jakub, chcąc kontynuować dzieło swojego ojca, współtworzył obywatelski projekt ustawy o repatriacji, lecz trafił on do kosza. Pozostaje mieć nadzieję, że w przypadku nowego rządu wreszcie kwestia repatriacji zostanie uregulowana w taki sposób, aby jak najwięcej Polaków ze Wschodu mogło wrócić do Ojczyzny. Obecny stan rzeczy jest z pewnością na rękę koalicji rządzącej, która woli przyjmować do Polski obcych nam kulturowo imigrantów, którzy mogą zmienić nasz kraj w lewackie państwo multikulti na wzór zachodni, niż zaprosić patriotycznie i tradycyjnie wychowanych Polaków ze Wschodu. Na tym większą hańbę zakrawa fakt, że nie ma miejsca dla repatriantów, a jest dla bezrobotnych Ukraińców uciekających przed ekonomicznymi skutkami majdanowej rewolucji. Pieniądze znajdują również dla wspomnianych już przybyszów z Afryki w ramach tzw. solidarności europejskiej. W tym kontekście bardzo trafne wydaje się jedno z haseł demonstrujących narodowców: "Nie chcemy imigranta, chcemy repatrianta!". Warto też wspomnieć o tym, że lukę demograficzną, z jaką będziemy mieli do czynienia w Polsce w niedalekiej przyszłości, powinny zastąpić właśnie osoby polskiego pochodzenia, a nie Ukraińcy czy Afrykańczycy. W przeciwnym razie dla większości Polaków najbardziej znaną repatriantką nadal pozostanie pani Stanisława z Kazachstanu z telenoweli "Klan".

 

Źródło:

Raport Fundacji Republikańskiej "Polacy na Wschodzie a polityka migracyjna RP. Diagnoza i propozycje zmian"

 

Pierowdruk ukazał się w tygodniku "Polska Niepodległa" nr 34 (104) /2015

Zawsze po prawej stronie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo