Nieźle się wczoraj ubawiłem słuchając Jarosława Kaczyńskiego, występującego przed komisją hazardową. Pomijając absurd jakim jest zakres czasowy narzuconych przez PO prac, dobrze wiadomo przecież kiedy i kto na cmentarzu dogadywał sprawy hazardowe, obecność prezesa PiS wprawiła większość przesłuchujących w nastrój dość swobodny, co zaowocowało paroma całkiem wesołymi tekstami, nie posunęło nas jednak na drodze do wyjaśnienia afery.
Wrócę więc do dnia 04 lutego 2010 r.
Przesłuchanie Donalda Tuska było ukoronowaniem, prowadzonej od czasu ujawnienia przez media afery, gry jaką Platforma Obywatelska prowadzi ze społeczeństwem. W ramach wielomiesięcznych przygotowań do przedstawienia jakie dał Premier, zaangażowano wszystkie dostępne rządzącym środki by wpływać na opinię publiczną.
Przypomnijmy:
1. Wraz z upublicznieniem, przez Rzeczpospolitą, materiałów jakie CBA przesłało do kancelarii Sejmu, Senatu i Prezydenta rozpoczęto medialną kampanię mającą napiętnować fakt ujawnienia patologii w PO i przypisania mu miana „przecieku” w celu odwrócenia uwagi od faktycznego przecieku który miał miejsce w sierpniu.
2. Bez żadnych podstaw oskarżono PiS i Mariusza Kamińskiego o spisek i zastawienie pułapki na Premiera Tuska oraz rozpętanie wojny politycznej.
3. Manipulowano informacjami publikując niekompletne materiały wytworzone przez samych „bohaterów” afery bądź ich podwładnych, często post factum.
4. Usunięto z pierwszego widoku głównych uczestników afery, bez wyciągania wobec nich jakichkolwiek konsekwencji.
5. Zaatakowano przy pomocy prokuratury i mediów Mariusza Kamińskiego, szefa służby która wykryła całą sprawę.
6. Pozbawiono funkcji szefa CBA mianując w zamian dyspozycyjnego oficera podległej do niedawna przez Grzegorza Schetynę Policji, którego pierwsze działania nie dość, że nie zapobiegły medialnym próbom dyskredytacji Agencji, to skupiły na wyczyszczeniu 2/3 stanowisk kierowniczych i obsadzeniu ich swoimi funkcjonariuszami.
7. W niespotykany dotąd sposób potraktowano powoływaną sejmową komisję śledczą, która została skonstruowana tak by wyjaśnienie afery było jak najtrudniejsze (a najlepiej niemożliwe, czemu służy: skład komisji dający większość koalicji PO, zakres lat objętych pracą, temat pracy mówiący o procesie legislacyjnym, zamknięcie prezydium do 2 osób i uniemożliwienie zasiadania w nim posła Wassermanna, absurdalne wykluczenie na miesiąc posłów PiS z obrad komisji, przyjęcie idiotycznego trybu przesłuchań który daje tylko 10 min w turze a powoduje niemożność zamknięcia wątku w jednym podejściu, absurdalnie rozdęta lista świadków co w połączeniu z niezwykle ograniczonym czasem prac utrudnia wyjaśnienie sprawy będącej faktycznie powodem jej powołania)
8. Manipulowanie pracami komisji, po przez jej Przewodniczącego, którego stronnicza postawa (zamknięcie przesłuchania Chlebowskiego, przerywanie posłom opozycji przy pozostawieni pełnej swobody świadkom z PO i wiele innych zachowań) wpisze go niechybnie do historii polskiego parlamentaryzmu, oraz posłów Urbaniaka i Neumana forsujących tezę o aferach za rządów poprzednich i dyskredytujących na każdym kroku CBA i Mariusza Kamińskiego.
9. Mataczenie zeznających z PO nie pamiętających faktów i rozmów, dowolnie traktujących materiał dowodowy (ujawnianie notatek wcześniej nie ujawnionych) za to z chęcią wygłaszających wielogodzinne oświadczenia mające rzekomo udowadniać postawione wcześniej przez PO tezy.
10. Pozbawienie komisji dostępu do materiału dowodowego zgromadzonego przez CBA, prokuraturę i samą komisję jak stenogramów z przesłuchań i rozmów, bilingów, korespondencji, dokumentów rządowych itp.
11. Stały nacisk medialny dyskredytujący komisję i jej prace.
Przyznajmy, praca w takich warunkach i to co dzień praktycznie od rana do nocy, na pewno nie jest łatwa. Dzięki temu właśnie Donald Tusk, mógł w miarę spokojnie stanąć przed śledczymi, jego podwładni zapewnili mu komfortowy w mirę start. Powiedzmy otwarcie PO, zgodziła się na komisję, ale zrobiła wszystko (a na pewni wielokrotnie więcej niż cokolwiek znaliśmy do tej pory i co mieści się w ramach szacunku dla demokracji i przyzwoitości) by prace uniemożliwić lub choćby utrudnić. Wszystko w celu rozmycia obrazu jaki otrzyma społeczeństwo, co daje możliwość ciągnięcia narracji w której nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: czy Zbycho, Miro i Grzechu, mechlający na zlecenie przestępców przy ustawie hazardowej, zostali ostrzeżeni przez Donka o tym że CBA ma ich na widelcu.
Opinię na ten temat każdy będzie musiał wyrobić sobie sam, na podstawie tego co już wiemy, nie liczmy na prokuraturę czy sąd, nikt nie wyciągnie konsekwencje wobec winnych. Państwo, jak zwykle w takich sytuacjach, schowa się za paragrafy a urzędnicy czekać będą na wytyczne szefów (niestety ten jeden, który odważył się przeciwstawić władzy, nie może już działać, został usunięty i postawiony w roli tarczy) bezskutecznie.
Sami musimy wyciągnąć konsekwencje wobec polityków, każdy na miarę swoich możliwość, przy urnie.
Inne tematy w dziale Polityka