Wygrana Bronisława Komorowskiego to istotny krok na drodze poszerzania zakresu władzy w rękach kojarzonej z PO grupy. Trudno przecenić znaczenie, jakie daje stabilny (5 lat nie odwoływalnej w praktyce kadencji ) urząd prezydencki. Dla zobrazowania warto przypomnieć czym stał się „duży pałac” za rządów Aleksandra Kwaśniewskiego z jego dworem i licznymi powiązaniami. Choć obecny prezydent-elekt charyzmą i pozycją nie dorasta do tamtego lokatora, jednak narzędzia w jego gestii leżące pozostają bez zmian.
Najistotniejszym pytaniem jest, w jakim celu zostaną wykorzystane?
Bronisław Komorowski w czasie kampanii wyborczej nie zaprezentował żadnego programu do realizacji, dla swej prezydentury, wypowiadane frazesy, słowa-hasła, miał na celu jedynie wypełnić pustą osobowość kandydata PO, który wygrał dzięki zaangażowaniu swojego zaplecza, wykraczającego poza sztab wyborczy i standardowe poparcie kolegów z partii.
Skoro posiadanie programu na etapie kampanii okazało się niekonieczne, tym bardziej teraz nie spodziewajmy się przyjęcia na siebie, przez BK, zobowiązań w postaci spójnego i konkretnego planu działania. Dalej karmieni będziemy, w zależności od potrzeb i okoliczności, hasełkami w stylu „zgoda buduje” czy „bądźmy razem”, czego nie można mylić z warstwą realnych działań. W tej niewątpliwie, istnieje pewna dająca się obserwować stałość, która wskazuje nam istnienie jednak jakiejś wizji prezydentury Bronisława Komorowskiego. Działania te najlepiej zaobserwować na przestrzeni dwóch miesięcy pełnienia obowiązków głowy państwa. Podpisanie noweli ustawy o IPN i utrącenie konkursu na prezesa (po śp. Januszu Kurtyce), niepotrzebne i pośpieszne obsadzanie wakujących po Tragedii Smoleńskiej stanowisk, odrzucenie sprawozdania KRRiT, wszystkie te działania mają wspólny mianownik, którym jest wzmocnienie władzy PO marginalizacja Pis i przywracanie stanu posiadania pewnych grup (do tego sprzed 2005 r.). Myślę, że kolejne miesiące, już prezydentury BK, dostarczą nam masę dowodów na potwierdzenie powyższych wniosków. Zresztą, sam Marszałek nie ukrywa tego w odniesieniu do noweli ustawy medialnej, stosując oczywiście swoistą nowomowę, w której odpolitycznienie rozumiane jest jako podporządkowanie TVP rządowi i większości sejmowej, czyli PO.
Można powiedzieć, że większość głosujących Polaków wybrała, jednak na podstawie wielu rozmów jakie w ostatnim czasie przeprowadziłem z naszymi rodakami, mam poważne obawy, czy mają oni świadomość co właściwie wybrali? Tu trzeba zwrócić uwagę na trwającą od lat kampanię dezinformacji i manipulacji (jej przykładem są właśnie sondaże), która odcisnęła niezwykle silne piętno na sporej części społeczeństwa, budując trwały i odporny na wszelkie argumenty elektorat negatywny JK. To te długofalowe działania, w połączeniu z akcją bezpośrednią w dniu wyborów (wyciągniecie przy pomocy różnych festynów, orkiestr i koncertów), pozwoliły BK wczołgać się na podium zwycięscy.
Inne tematy w dziale Polityka