bożena bożena
645
BLOG

Książki do plecaka. Baśń jak niedźwiedź.

bożena bożena Kultura Obserwuj notkę 19

Wiadomo powszechnie, że nie można pracować w nieskończoność i na każdym treningu interpersonalnym każdy certyfikowany kołcz to powie, że zmęczony człowiek to mało wydajny człowiek, w zasadzie zmęczeni nie są nikomu potrzebni. Korzystając więc z oryginalnych rad różnych certyfikowanych kołczów, oznajmiam, że  już za parę dni, za dni parę....wyjeźdżam! do lasu, gdzie nie ma zasięgu moja komórka, nie biorę laptopa (może być ciężko się rozstać), ale biorę męża, dzieci, namiot i książki. I tak dwa tygodnie. Koleżanka kiedyś mi pisała, że cieszy się, że ma Kindla, bo nie musi ze sobą taszczyć tych wszystkich książek, tylko wszystkie je ma w tym cienkim i lekkim urządzeniu. A ileż ona tych książek bierze, myślę sobie, że tak jej przeszkadzają. Ja biorę zazwyczaj dwie i to wystarcza. Kindle też mi się podobją, ale jak już nauczyłam się robić notatki i podkreślenia podczas czytania, może być trudno przestawić się na to ustrojstwo.

Pani Bożeno, to wspaniała książka, wprost cudowna, przeczytałam jednym tchem. Doskonale nadaje się na nagrody dla uczniów. Bardzo pani za nią dziękuję - tak napisała do mnie polonistka z gimnazjum, z ponad trzydziestoletnim doświadczeniem.

"Rzadko się zdarza, żeby jakąś książkę tak bardzo chciało się czytać i nie odkładać jej, a po jej skończeniu, żeby człowiek tak bardzo chciał się dzielić tym, co tam przeczytał" - powiedział o tej książce Grzegorz Braun

A mój Tata, w ubiegłym roku jeszcze to było, gdy mu zostawiłam na chwilę, na pytanie czy mu na dłużej pożyczyć tę książkę, burknął niby od niechcenia: tak, zostaw. Co jest bardzo wymowne, jako, że mój tata z dużym dystansem podchodzi do tego, co mu czasem podsuwam do czytania, zdecydowanie woli stać w pozycji tego podawajacego książki, a poza tym nie ufa moim gustom, co nie dziwi zważywszy na moje dawne intelektualne wyczyny i lektury które znosiłam do domu, a które on przegladał ze zgrozą w oczach.

Tym razem jednak coś sprawiło, że sie zatrzymał, przemógł i skorzystał z mojej oferty. A gdy spotkaliśmy się kolejnym razem, udawał, że to jego książka i że zawsze ją miał, i zupełnie zdawał sie nie pamiętać, że otrzymał ją ode mnie.

Wspominana wyżej książka to oczywiscie znana "Baśń jak niedźwiedź. Polskie historie". Tom Iszy i tom IIgi. Tom II jedzie ze mną na wakacje i nie wyobrażam sobie w tym roku lepszego towarzysza.

 

Od jakiegoś czasu nie wchodzę do księgarń. Nie potrafię spokojnie patrzeć na stosy kolorowych i zupełnie bezwartościowych ksiażek, jakieś sagi o wampirach, jakieś romanse dla ubogich, jakaś nieprzekonująca zupełnie fantastyka. Wszystko płytkie, tanie, męczące, choć zupełnie nie zapadajace w pamięć. Jestem zniechecona, w czasach, które teoretycznie stawiają na różnorodność, indywidualizm, wszystko jest tak niemożliwie identyczne, rozmyte, bez treści. Udające tylko coś lub kogoś. Zaczęłam w końcu zastanawiać się, czy to mnie nie odbiło, czy ja nie strzelam focha na wszystko i wszystkich wokół, bezpodstawnie wywyższajac sie i tym samym narażajac na śmieszność. Przecież wokół tylu zadowolonych ze swiata (bo nie wiem czy z życia) ludzi, którym nic nie przeszkadza ta bida z nędzą, która mnie atakuje na kazdym kroku.

No i wreszcie przeczytałam "Baśń jak niedźwiedź. Polskie historie" Tom I. I przekonałam sie, że jednak nie wariuję, a po prostu dawno nie miałam przed oczami czegoś przyjemnego, ciekawego, dobrego. Nie jakieś moralne niepokoje, brudy  polskiej rodziny pisane najczęściej przez jakichś pokrzywdzonych mocno ludzi, syf i piekło polskiej prowincji diagnozowane przez uczniów Jacka Santorskiego, którzy jak w dzieciństwie wjechali wozem drabiniastym do Warszawy, tak jej granic nigdy już nie opuścili, nawet na chwilę; gangsterów i dziwki, mordowane i gwałcone dzieci.No i rzecz jasna homosekualistów cierpiących na brak potomstwa w katolickim kraju.

Nagle okazało sie, że na świecie są również rzeczy piękne i można o nich pisać ciekawie, wciągająco, bez moralizatorstwa i zadęcia. Świat nie jest odrażajacy, brudny i zły, jak to uparcie ktoś chce mi wmówić. Ludzie po prostu są normalni a potrafią być też wielcy i inspirujący. A nasza historia to nie tylko Piłsudski, Sikorski, Gierek, Jaruzelski. To nie tylko Mieszko I i Stanisław August. To całe rzecze wspaniałych ludzi, zwyczajnych - niezwyczajnych.

"Baśń jak niedźwiedź"  Tom I to oddech, to chwila spokoju, to przyjemność i dobrze spędzony czas.

 

Natomiast tom II Baśni to burza, błyskawice i grzmoty, siekący deszcz i momentami tęcza, zza granatowego nieba. To wyzwanie i wysiłek. Nie dla każdego.

Czytam ten drugi tom i myślę sobie, że wreszcie bedzie o czym rozmawiać z ludźmi, że nie bedą to pijackie bełkoty wieczorne, ani pretensjonalne opinie. Wreszcie jest pole do erudycyjnych popisów, do uzupełnienia wiedzy, to dobrych dyskusji i dobrych kłotni. Bo przy Baśni II jak najbardziej można sie pokłócić. Zdrowo i odświeżajaco. Kiedy ostatnio kłociliście się z powodu treści przeczytanych w książce, nie w codziennej gazecie?Ja jestem z natury klótliwa, wiec mi w to graj. I już mam za sobą pierwsze starcie dotyczące Hansa z Czarnolasu z inną niż wspomnianą poprzednio polonistką. Mówię wam, czysta przyjemność.

Tak więc Baśń II jedzie ze mną, bo muszę się jej jeszcze raz przyjrzeć, to opowieść gęsta, nie da się po tym przelecieć oczami, trzeba się w tym po prostu zanurzyć.

Dla wytchnienia zabieram również ze sobą Wiecha na 102 i album z ptakami. Licząc, że trąby powietrzne i inne zawirowania mnie łaskawie  ominą, odpływam.

 

bożena
O mnie bożena

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Kultura