Inscenizacja oblężenia Malborka. Piękna rzecz. Wspaniałe konie, wspaniali rycerze, łopot proporców, szczęk mieczy uderzajacych w blachy. Wspaniały budynek krzyżackiej stolicy. Tak wspaniały, że zmuszający do zastanowienia nad jakoscią krzyżackiego pańswta które na standardy średniowieczne musiało byc państwem wspaniałym. Myśmy mieli swoje racje ale sympatia tzw. europejskiej opinii publicznej stała wtedy po stronie Wielkiego Mistrza.
Rycerze przed walką kłaniają się sobie po to by po chwili bez zastanowienia i bez litości okładać się żelastwem. Wióry z wyszczerbionych tarcz fruwają dookoła. Hałas i zamieszanie ale konie przywykłe do bitewnego nieporządku nie cofają się ani na krok. Kocham ten klimat. Jeżeli czasem chlipię na filmie to w czasie takich scen jak bitwa pod Grunwaldem czy ostatnia szarża ocalałych obrońców Helmowego Jaru. Naprzód polska jazdo! Po chwałę!
Przede mną siedzi sześcoletni może chłopiec w chustce. Jest gorąco więc chustka mnie nie dziwi. Ma drewnianą tarczę i drewniany mieczyk. Wygląda dosyć wątło ale dzielnie wznosi bojowe okrzyki razem z towarzystwem pancernym. W pewnym momencie chustka mu sie zsuwa. Pod chustka widać nieliczne kępki czarnych włosów. Chłopiec jest po chemioterapii. Bitwa która się wokół nas rozgrywa jest wspaniała ale odbywa się na niby. Jego bitwa jest prawdziwa. Jego drewniany mieczyk walczy naprawdę. Co my tu wszyscy robimy? Cały ten cyrk jest dla niego. Tylko dla niego.
Inne tematy w dziale Kultura