Żyjemy w czasach wielkich dylematów. Co jest ważniejsze? Samo życie czy jego jakosć? Życie dziecka czy zdrowie matki? Prawo do zycia tego pierwszego czy prawo do decydowania o swoim ciele tej drugiej. Odpowiedzi na te pytania są moim zdaniem tylko pozornie trudne o ile ktoś życzy sobie uczciwie użyć sumienia ale nie mnie i mojemu zmęczonemu własnymi grzechami sumieniu im podpowiadać.
Istnieją jednak sytuacje, w których nasze dylematy znajdują boleśnie namacalną cielesność. Dowiedziałem się np. ostatnio, że całkiem spory procent ludzi pozostających w śpiączce zachowuje świadomość. Ciekawe czy pozostając w takim stanie bywa że są świadkami rozmów na temat odłaczania ich od aparatur podtrzymujących życie? Co wtedy myślą? Może chcą o to życie błagać? Paść na kolana i prosić o litość? Zapewne w znacznej większości przypadków sie tego nie dowiemy.
W Anglii na prasowej tapecie jest teraz sprawa rocznego chłopczyka chorego na bardzo rzadką i w większości przypadków nieuleczalną chorobę. Jego rodzice walczą o mozliwość odłączenia go od aparatury podtrzymującej życie. Podobno są przekonani o tym, że lakarze zrobili już wszystko (hm...jak sobie przypomnę ile teorii mają lekarze na temat chronicznego kataru mojego synka...) choć znane są przypadki wyleczeń i znajdują się inni lekarze któzy wyleczenia nie wykluczają. I co sądzi sam chłopiec o tym, że teraz mama i tata chcą żeby przestał żyć...

Inne tematy w dziale Polityka