Musimy być zdrowym narodem. Wynika to albo z naszego zamiłowania do sportu albo, co znacznie mniej prawdopodobne z naszego zamiłowania do napojów wyskokowych i papierosów, bo jak wiadomo kto pije i pali ten nie ma robali (myslę że w grę wchodzą tu również wirusy). Może też jest to kwestia miłosci do cebuli lub czosnku.
Bez wątpienia jednak tak właśnie być musi co jasno wynika z pewnej zależności. Otóż dopóki grypy szaleją w zamorskich krajach w mediach panuje atmosfera zagrożenia, odliczamy kolejne ofiary i staramy się współczuć dotkniętym epiedemią narodom modląc sie jednocześnie o szczęście niedoświadczania ich losu. Rychło jednak, kiedy epidemia już do naszego kraju dociera, okazuje się że strach był niczym nieuzasadniony. Nagle okazuje się że w końcu grypa to nie dżuma, albośmy to jedną grypę przeżyli? Przyszła to i pójdzie swoją drogą kiedy tylko zauważy że za nic mamy jej strachy. Żadnej satysfakcji tu ze swojej działalności miała nie będzie, nie znami te numery i jakis zasmarkany wirus w zmowie z koncernami farmaceutycznymi nie bedzie nam żadnych szczepionek czy leków dilował. Wielka mi rzecz - grypa.
No i niby sytuacja jest jasna. Może nie? Tylko tych gryp nie rozumiem. Czego one u nas jescze szukają?

Inne tematy w dziale Polityka