Szczególnie wczoraj na salonie24 odezwało się kilka głosów ogłaszających poszerzenie kręgu podejrzanych partii w aferze hazardowej nazywając ją nawet aferą popisową. Rzeczywiście mamy ostatnio do czynienia z pewnego rodzaju kontrofensywą majacą nas przekonać do tego, że wszyscy są w tej sprawie tak samo winni. Otóż nie są. Przynajmniej moim zdaniem.
Z grubsza krystalizuje się następujacy kształt wydarzeń: grupa obrońców interesów Totalizatora Sportowego kontra grupa obrońców właścicieli salonów z jednorękimi bandytami. W wielkim uproszczeniu zbiór pierwszy można bardziej skojarzyć z PiS, zbiór drugi z PO. Nie jest to oczywiście podział ścisły co można wnioskować z obecności szefa Casinos Poland na stanowisku doradcy Wassermana. Najwyraźniej gry wokół hazardu po żadnej ze stron nie miały charakteru gier fair.
Natomiast nie można moim zdaniem stawiać na jednym poziomie gry Gosiewskiego i gry Chlepowskiego. Pierwszy wystepował w imieniu interesów firmy państwowej o zunanej renomie, finansujacej polski sport, zapewne pod stała kontrolą naszych wszystkich trzystu służb. Drugi usiłował "kręcić lody z przedstawicielami branży o której tzw. "tajemnica poliszynela" mówi, ze jest kontrolowana przez świat przestępczy.
Te sytuacje nie są równorzędne. Choć oczywiście ukazują pewne niewłaściwe mechanizmy władzy, które najwyraźniej PiS - partii leworucji molarnej wcale nie są obce. Cóż, ja nigdy jakichś specjalnych złudzeń w tym zakresie nie miałem ale ci którzy wyznawali wiarę w pisowskie dziewictwo wyszli na niezłych frajerów;)


Inne tematy w dziale Polityka