
Wyślij sms o treści: C00128 na nr 7144
Koalicję PO-PiS w 2005 roku spajała pewna wizja państwa. Właściwie chęć jego przebudowy. Symbolem tej chęci był Jan Rokita wykazujący w komisji rywinowskiej niewydolność Polski Millera i Kwaśniewskiego. Ta wizja wobez oczywistej konieczności reform znaczących spajała dwa polityczne organizmy pomo iróżnic światopoglądowych. Spajała również na podglebiu etosu Solidarności, z której obydwa ugrupowania sie wywodzą.
Dziwna koalicja PiS z Samoobroną i LPR równzież miała całkiem sensowne spoiwo. Była nim pewna antyestablishmentowość. Co innego mogło łączyć roliczego populistę z ednekiem i w gruncie rzeczy socjalistą? Dlatego wierzę w szczerość Jarosława Kaczyńskiego kiedy z mównicy sejmowej mówił, że najlepszymi aprtiami do walki z Trzecią RP są Samoobrona i LPR. Do walki z systemem najlepiej przecież nadawały się partie antysystemowe. To logiczne.
Dziś klaruje się koalicja PiS-SLD. Potwierdzają to choćby słowa Michała Kamińskiego w dzienniku Polska the Times. Arytmetycznie i logicznie koalicja całkiem uzasadniona. Jej poligonem doświadczalnym, całkiem zreszta zdaje się udanym, są media publiczne równo pomiędzy oba srodowiska podzielone. Spoiwem tej koalicji jest zdaje się juz tylko cynizm. Co innego może łączyć PiS z cyniczną partią postkomunistyczną? Symbolem tej nowej koalicji zdają się być dwie roztańczone posłanki. Senyszyn i Rokita (nomen omen), które w imię walki o parę głosów i własna medialna zauwazalność nie wahają się zaryzykować powagi polskiego parlamentaryzmu.
Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że obawiam się, ze w wyniku postępujacego rozkładu Platformy ta koalicja może po wyborach rzadzić krajem. I mniej się obawiam każdej z tych partii z osobna niż charakteru łączącego je spoiwa.

Inne tematy w dziale Polityka