Przystanek autobusowy, matka z dzieckiem, inna kobieta w ciąży i Cham. Cham ma papierosa i sobie pali, bo uważa, ze ma do tego prawo i nkt mu nie zabroni, a jeżeli jest zakaz palenia na przystanku to będzie palił tym bardziej i w dodatku z poczuciem walki o wolność palenia wbrew systemowi. Pal sześć system, który nie potarfi wyegzekwować własnych zakazów ale czy to właściwe pojęcie wolności?
Wolność jest dla mnie jedną z wartości najwyzszych. Jestem jej apologetą. Jednak jeśli mamy być cywilizowanym społeczeństwem musimy uznać jej granice tam gdzie nasza wolność może naruszyć wolność innych. Inaczej bedziemy tylko zbiorem barbarzyńców i ludożerców. Palacze równiez mają prawo do wolności. Jednak jej postulat bywa podnoszony w sposób fałszywy. Wolność jednostki pozostaje wartością jedynie wtedy kiedy nie narusza wolności innej jednostki. Uważam ze powinienem mieć prawo do kopnięcia się w czoło ale nie powinienem mieć prawa do kopania w czoło innych.
Swego czasu złożono mi obietnicę dość restrykcyjnego kształtu tzw. ustawy antynikotynowej. Ucieszyłem sie ponieważ od lat błagam palaczy o nietrucie mnie, mojej żony, mojego dziecka. Często z zerowym skutkiem, bo przecież palacz powinien mieć wolność palenia. Tylko, że ta wolność narusza moją wolność do bycia nietrutym. I Państwo jako twór mający zapewnić uczciwe zasady gry powinien mnie i moją rodzine przed naruszeniem naszej wolność chronić. Można oczywiście dyskutować czy zakaz palenia we własnym samochodzie ma sens, w końcu nasi posłowie z uwielbienia dla sensu nie słyną, ale zasada ochrony niepalących przed palącycmi ma go z pewnością.
A dziś czytam o łagodzeniu ustawy. Niestety nie wiem jeszcze na czym to łagodzenie miałoby polegać ale jeżeli w sposób powyższą zasadę naruszajacy pozostanie mi tylko stwierdzić że partia rządząca zmiast zrobic coś dobrego dała kolejny przykład kunktatorstwa. Co tam, rzucanie palenia komuś nie wyszło?

Inne tematy w dziale Polityka