Najbardziej postępowy kraj świata nie przestaje mnie zadziwiać. O ile jeszcze legalizację miękkich narkotyków byłbym w stanie zrozumieć o tyle legalizację eutanazji czy wszystkie te pływające maszynki do mielenia mięsa nienarodzonych dzieci przekraczają już moje wsiowe i prowincjonalne pojęcie.
Ponad sto tysięcy Holendórw wspomogło już swoim podpisem petycję organizacji "Z wolnej woli" walczącej o prawo osób w podeszłym wieku do "wspomaganego samobójstwa" (swoją drogą rozbudowana kreatywność dzisiejszych apostołów nowej moralności wyraża się również w produkcji ładnych synonimów słów o przykrym wydźwięku takich jak "zabójstwo" czy "morderstwo") Osoba osiągająca pewien wiek, np. 70 lat miałaby mieć prawo do decyzji o zakończeniu własnego życia jeżeli uzna je za skończone. Brzmi uczciwie prawda?
A ja prowincjonalny wsiok wyobrażam sobie taką rozmowę:
- Babku, już czas, musicie tu podpisać, Pani czeka...
- Już czas syneczku?
- Tak, obiecaliście, że zwolnicie pokój. Pamiętacie babku co macie Pani mówić?
- A tak, już syneczku podpisuję, oczywiście...
...
- Proszę Pani, babcia życzy sobie, zeby jej Pani pomogła, tu podpisała, możemy zaczynać?

Inne tematy w dziale Polityka