Z całą pewnością poziom negatywnych emocji jakie zarówno sama katastrofa smoleńska jak i katastrofa jaką jest wszystko to co się potem wydarzyło jest dla państwa destruujący. Jest destruujący na wiele sposobów. Począwszy od "perskiego oka" jakie władza puszcza w tej sprawie do administracji, aparatu sprawiedliwości i ekspertów (wicie rozumicie, wynik śledztwa powinien być taki a taki - vide sms ujawniony przez ś.p. Petelickiego) a skończywszy na strachu jaki się wiąże z podejmowaniem tematu katastrofy poza oficjalnymi koncesjami (dziwne przypadki tajemniczych samobójstw) i rozgrywaniu polskiej polityki wewnętrznej przez Rosję, która najwyraźniej ma narzędzia żeby naszych mężyków stanu szantażować.
Polska wymaga dziś gruntownej reformy na wielu poziomach, pisałem o tym w tekście "Polska jako idea". Jednak pierwszym krokiem do zmian musi być zejście tematu Smoleńska z politycznej wokandy. Nie może się to jednak odbyć tak jak chciałby tego Tusk i okolice, na zasadzie "zapomnijmy o tym, przecież wszystko już jest jasne". To jest szyte nićmi grubszymi niż osnowa płótna koszuli Dejaniry jakie nieustannie tkane jest PiSowi i Kaczyńskiemu. To ma szansę na powodzenie tylko na gruncie uczciwego śledztwa, najlepiej prowadzonego przez międzynarodową komisję.
Szkoda, że jedynymi, którzy takie rozwiązanie postulują są politycy Prawa i Sprawiedliwości. Wszystkim nam powinno na tym zależeć. Oczywiście oprócz tych, którzy czują się, w ten czy w inny sposób, winni.
Inne tematy w dziale Polityka