Wpadł do mnie troll. Troll jakich wiele, nie był zainteresowany dyskusją, tylko bardzo chciał mi dokopać prywatnie, nie on pierwszy i nie on ostatni. Nie mam obowiązku znosić trolli więc kazałem mu spiep...ć. Przyznać jednak muszę że zmusił mnie do pewnej refleksji. Był uzbrojony w cyataty z moich notek sprzed kilku lat, cytaty nieprzychylne wobec PiS i Lecha Kaczyńskiego. Wydawało mi się do tej pory, że wszyscy na salonie24 znają drogę jaką przebyłem, tyle razy o tym pisałem, ale tylu jest nowych więc może jeszcze raz...
Swoją "karierę" na salonie24 zacząłem jako typowy leming w 2006 czy w 2007 roku (niestety archiwum salonu24 jest na tyle "funkcjonalne", że trzeba by je chyba z godzinę przewijać żeby to sprawdzić więc doprawdy podziwiam tych "sledczych", którzy w celu pozyskania kompromitujacyh mnie cytatów je przekopują, szacun chłopaki), jechałem równo po PiSie, Kaczyńskich i IVRP. Jednocześnie starałem się nie być zupełnie zamknięty na argumenty. Jednak zasady na salonie są jasne, wszyscy się przekonują ale nikt nie daje się przekonać (to był zresztą trochę inny salon). Tak i ja na wieki pewnie pozwoliłbym się oszukiwać, że obecność w PO Gowina i Szejnfelda (a obyczajowym konserwatystą jestem od 15 roku życia) daje mi gwarancję, że głosuję na partię konserwatywną i liberalną. Oczywiście widziałem, że obietnice nie są realizowane ale "przecież wszędzie tak jest, polityka jest brudna"... i tego typu blablabla, ale coś we mnie tąpnęło dopiero kiedy Platforma zajumała na bieżące wydatki kasę z OFE. To już było na poważnie, to już była systemowa awaria, no i jednak moja kasa.
Być może i to bym jakoś przebolał gdyby nie wydarzył się Smoleńsk. Jeszcze 10 kwietnia pod pałacem prezydenckim udzielałem wywiadu Biełsatowi mówiać, że od takich wydarzeń zaczynają się wojny. Tym nie mniej dałem instytucjom rządowym kredyt zaufania w tej sprawie, bo i dlaczego miałem nie dać. A potem wydarzyło się wiele, wielokrotnie również przeze mnie opisanych sytuacji. Sytuacji, które nie układają mi się w obraz procesu wyjaśniania czegokolwiek, raczej łudzaco przypominają zacieranie śladów. Miałbym udawać, że tego nie widzę? Niedoczekanie.
Byłem lemingiem. Najłatwiej byłoby napisać, że przejrzałem na oczy i zostałem "świadomym" pisowcem. Tylko, że to nieprawda. Jeżeli salon24 czegoś mnie nauczył, to nie "pisowstwa" tylko szukania własnego miejsca. Dlatego lubię nazywać się "elektoratem trwale chwiejnym", bo to nie ja mam być żołnierzem tej czy innej partii tylko partie mają o mnie zabiegać. Dlatego, chociaż żałuję moich często niesprawiedliwych słów o Lechu Kaczyńskim, za które niestety nie będę już miał okazji go przeprosić, nadal uważam, że jego negocjacje dot. Traktatu Lizbońskiego były dyplomatyczną porażką. Itd. Itp. Jeżeli PiS jutro wygra wybory to niech będzie pewien, ze będę mu patrzył na ręce.
Pozostaje pytanie po co to kolejny raz piszę? Może każą mi wyrzuty sumienia. A może jeden z drugim, leming pochyli się nad moją historią, zastanowi się dlaczego wybrałem taką drogę a nie inną i wyciągnie wnioski?
Inne tematy w dziale Polityka