Tak sobie obserwuję Janusza Piechocińskiego. Tzn. PSL nigdy nie był z mojej bajki, jeżeli mozna mówić o partiach jako o mniej lub bardziej pazernych korporacjach, to PSL może nie jest największą ale z całą pewnością jedną z najbardziej sprawnych. Tym nie mniej, to co mówi Janusz Piechociński o "zasypywaniu rowów" jest moim zdaniem warte uwagi. Oczywiście jestem przeciwnikiem grubej kreski po katastrofie smoleńskiej, jednak musimy umieć odróżniać lemingi od ich pasterzy.
Dlatego z zainteresowaniem przyglądam się realizacji koncepcji budowy nowego konserwatywnego centrum. Wiem, powiecie, żem "skażony" swoim niegdysiejszym zamiłowaniem do PJN, może i tak, ale Paweł Kowal wykonuje dziś naprawdę ciężką robotę. Zarówno w zakresie polityki wschodniej, wykorzystując swoje kontakty i ratując ile się da z tzw. polityki jagiellońskiej jak i promując temat polityki prorodzinnej.
Może więc wcale nie głupim jest pomysł rozbudowy silnych struktur wiejskich PSL o przedstawicieli "miejskiego" konserwatyzmu? Oczywiście raczej Kowali niż Miśków. Bzdurą jest bowiem twierdzenie, że taki projekt miałby odebrać elektorat PiSowi. Nie sądzę żeby Piechociński czy Kowal mogli PiSowi coś odebrać. Za to tzw. "konserwatywnemu", sfrustrowanemu skrzydłu PO jak najbardziej. A koalicjant PiSowi też się przyda.
Inne tematy w dziale Polityka