Na początku pomyślałem sobie "bez sensu", kolejna kanapa. Wolałbym żeby było inaczej, ale los PJN świadczy o tym, że przedstawianie wyborcom danych i pomysłów na rozwiązanie problemów nie ma sensu. A ściślej rzecz biorąc ma sens, ale niejako przy okazji. Polityką rządzą emocje. Wywołany emocjami podział na polskiej scenie politycznej jest nie do ruszenia. Jego osią jest i na długo pozostanie Smoleńsk choćby się i Platforma rozleciała w drebiezgi.
No ale z drugiej, prawej strony pojawił się również pewien ruch niesmoleński. Jest coraz więcej ludzi, którzy mają dosyć POPiSu jako całości. To co ja wieszczyłem dwa lata temu może nabiera właśnie rozpędu? Pojawia się spora grupa ludzi, którzy niestety zostali tak silnie imprintowani antysmoleńsko, że żaden logiczny argument nie jest w stanie do nich dotrzeć. A jednocześnie nie są gotowi na rozpuszczenie Polski w Europie, widzą samobójczy pęd państwa poruszanego ideologią "tu i teraz", nie przyjmują do wiadomości lewicowych społecznych innowacji.
Więc jeżeli ruch Przemysława Wiplera jest manewrem obliczonym na ich zagospodarowanie to ma sens. I nie krzyczmy żeby oddał mandat, bo mandat jest winien wyborcom a nie partii, niezależnie od ordynacji to obywatel jest ciągle tego państwa suwerenem a nie partia. A jeśli kogoś ten argument nie przekonuje niech pomyśli tak: nowy ruch polityczny dwa lata przed wyborami? Bez sensu. No chyba, że to uzgodniony z Kaczyńskim manewr typu "Palikot"
Inne tematy w dziale Polityka