Słyszałem dziś Bronka. Jeszcze nie orędziował, medale komuś dawał. Tak sobie słuchałem i zadumałem się nad sprytem naszej wąsatej (choć już tylko w przenośni) głowy państwa. Podobnie jak niedawno przy okazji święta różowej flagi i spożywczego orła dokonał karkołomnego porównania "sił wstecznych i konserwatywnych (czyt. PiS)" do Targowicy nie umiejącej pogodzić się z nowoczesnością jaką niosła Konstytucja Trzeciego Maja, tak teraz plótł coś o tym, że tylko człowiek prawdziwie wolny potrafi się cieszyć z dobrodziejstw jakie niesie mu współczesna Polska. A jak się nie cieszy? A to w domysle nie jest wolny.
Takie gładkie słówka. Wolność i takie tam. A ile w nich jadowitej treści. Pół Polski to zniewoleni w matni swoich frustracji marudy. Nie masz pracy? Nie masz na rachunki? Uważasz, że państwo zostało wykastrowane pod Smoleńskiem? No to bracie widać nie jesteś prawdziwie wolny. Że też tym Polakom dogodzić się nie da, ciągle niezadowoleni. Widać zestawów do grilla w sklepie zabrakło.
Tak się akurat składa, ze takie odwracanie pojęć właściwe jest bardziej systemom totalitarnym niż demokratycznym. To u Orwella ministerstwo propagandy nazywało się ministerstwem prawdy, żołnierze AK nazywani byli zdrajcami a Związek Radziecki walczył głównie o pokój. Biorąc pod uwagę to z jakich wzorców czerpie pytanie o co walczy wąsata (choć już tylko w przenośni) głowa państwa?
Inne tematy w dziale Polityka