Czasem, kiedy czuję się wyjątkowo zagubiony pośród dostępnych na zawołanie, równie błyszczących co nierealnych światów, potrzebuję czegoś prawdziwego, co poprowadzi mnie przez ich ciemne doliny do świata prawdziwego, którego realność cenniejsza jest od wszystkich gównianych błyskotek.
Zdarza się, że biorę sobie wtedy kilka kromek chleba. Chleba, nie żadnych chlebopodobnych odpowiedników. Od dawna nie może to być chleb upieczony rękoma, które znam, takie życie, ale ciągle może to być chleb z pobliskiego sklepu. Nawet tam można kupić pieczywo z mąki, wody i soli. Nie wygląda jak oszukańcza bułka, nie świeci pomarańczą udawanej żytniości. Po prostu chleb, nawet nazywa się "Zwykły".
I kiedy tak go sobie jem i czuję tą mąkę, sól i kwas zakwasu, czuję również, że wraca mi poczucie rzeczywistości i wiara w to, że gdzieś za dziesiątkiem kotar jest prawdziwe niebo a pod dziesiątkiem warstw posadzek, ziemia taka sama jak zawsze. I to mi daje poczucie bezpieczeństwa. Spokój. Ci, którzy oszukują na chlebie nie mają pojęcia na co się ważą.
Inne tematy w dziale Polityka