We mnie, chłopaku wychowanym pomiędzy lasem, lasem i fermą gęsi światowe podróze wywołują uczucia mieszane. Z jednej strony oczywiście fajnie jest zobaczyć miejsca inne niż te, które oglądam na codzień, a z drugiej cała ta, wszędzie dość podobna, odpustowa, stawiana na uzytek naiwnych, turystyczna fasada trochę mnie odpycha. Nie inaczej było z moim wyjazdem do Turcji.
Nie jest to blog "lajfstajlowy", nie mam zamiaru więc zadręczać Was opisami warunków hotelowych czy jakosci jedzenia ( a to było, powiadam Wam, za@#%$ste:)), za to podzielę się pewnym spostrzeżeniem. Otóż na początku do Turków podchodziłem jak tzw. pies do jeża, bo to kultura inna, język zupełnie niezrozumiały, inna mentalność. Z każdym dniem jednak moja nieufność stopniowo się kurczyła. A największy na to wpływ miał wieczór kiedy mieliśmy okazję posłuchać tureckiej muzyki i obejrzeć tureckie tańce. Nie sądziełm, że turecki folk może mnie poruszyć, a zapewniam Was, poruszył mnie do głebi, takiego czadu dawno nie słyszałem i takich dansów dawno nie widziałem.
Ciekawe było to, że była to muzyka żywa, tzn. nie była przeznaczona dla hobbystów, zachowanie Turków, którzy przy niej tańczyli, wskazuje na to, że znajduje się w głównym muzycznym nurcie. Najwyraźniej Turcy słuchają muzyki własnej, niekoniecznie takiej, która najlepiej udawałaby cudzą. Jeszcze ciekawsza była metamorfoza tureckiej obsługi, która na co dzień obsługiwała nas z usmiechem na ustach, a podczas tureckiego wieczoru nie stanowiło dla niej żadnego problemu podniesienie wysoko głowy i śpiewanie wraz z wykonawcami tureckich pieśni patriotycznych. O ile w ogóle można cokolwiek powiedzieć o jakimś narodzie po kilku dniach "znajomości" to Turcy zrobili na mnie wrażenie ludzi dumnych dumą niewymuszoną, dumą naturalną. Takich, którzy zwyczajnie nie czują potrzeby tłumaczenia się komukolwiek z tego kim są. Muszę powiedzieć, że konstatowałem to z zazdroscią.
Kiedy wytłumaczyłem konferansjerowi, że powodem dla którego Polacy nie klaszczą tak jak by mogli (Niemcy wymieniał osobno a Polskę w pakiecie z Czechami, Bułgarią, Rumunią i Albanią - przyjął ze zrozumieniem i natychmiast się poprawił) jedynym zgrzytem pozostała grupka łysych tumanów, którzy bynajmniej nie w przenośni, podstawiali nogi animatorom, darli mordy i rozsiewali wokół smród wódy. Kiedy usłyszałem ich rozmowę i dowiedziałem się, że są Polakami oprócz zazdrości poczułem jeszcze wstyd. Być może, jeśli to czytają, i oni się zawstydzą, choć to pewnie mało prawdopodobne.
Inne tematy w dziale Polityka