Dwa lata temu Waadza (a właściwie kręgi bliskie Waadzy co na jedno w zasadzie wychodzi) na 11 listopada wezwała na pomoc niemieckich pacyfistów, którzy z zasłoniętymi mordami i ubrani na czarno pacyfikowali polskie grupy rekonstrukcyjne. Rok temu Waadza, jak raz akurat wtedy kiedy kanały informacyjne celowały obiektywami w samo centrum wydarzeń, stłoczyła przy pomocy służb "porządkowych" wielotysięczny tłum w centrum Warszawy gdzie następnie przy pomocy gestapowskich metod usiłowała wywołać panikę i doprowadzić do nieszczęścia.
W tym roku, a to ci heca, ale się złożyło, razem z obchodami Święta Niepodległości będą miały miejsce obrady szczytu klimatycznego, na który na pewno, choć niezaproszeni, przyjadą lewaccy zadymiarze z całego świata. Oczywiście to nie wina Waadzy, Waadza chciała dobrze, to wina faszystów, że sobie zrobili 11 listopada święto. A już na pewno niezaproszeni goście szczytu klimatycznego nie stanowią tu problemu ponieważ podobnie jak niemieccy goście sprzed dwóch lat są pacyfistami.
Niech jednak się nie łudzi nikt kto sądzi, że to szczyt możliwości Waadzy. Nie po to kupowała tzw. "miotacze bólu"do (a jakże) pacyfikacji tłumu oraz wprowadziła w życie (czy nadal nad nim pracuje, bo nie wiem)prawo o możliwości zapraszania bratnich jednostek "porządkowych". Miłej pacyfikacji.
Inne tematy w dziale Polityka