Jacek Świat w wywiadzie dla Blogpublika.com: „Obecne władze najwyraźniej grają na czas. Za półtora roku przedawnią się niektóre przestępstwa, np. dotyczące złej organizacji wizyty w Katyniu. A więc nawet po wygranych wyborach trudno będzie pociągnąć do odpowiedzialności współodpowiedzialnych za tę tragedię. Natomiast zła wola rządu jest tak oczywista, że nawet szkoda czasu na jej udowadnianie. I sądzę, że właśnie postepowanie Tuska i jego kompanów nie przed ale PO katastrofie zostanie rozliczone prawnie, politycznie i moralnie. I stanie się źródłem wiecznej hańby tych ludzi. Ucieczki na stanowiska za granicą niewiele im pomogą. Przed hańbą nie ucieknie się nawet na Księżyc.”

Cezary Krysztopa: Mija 25 lat od katastrofy w Lockerbie. Czy zastanawia się pan czasem jak skończyłoby się śledztwo jej dotyczące, gdyby w pierwszych godzinach po katastrofie Minister Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii podał jako przyczynę błąd pilotów i złe warunki pogodowe?
Jacek Świat: Nie skończyłoby się… Lockerbie to znakomity przykład, jak należy postępować w takich przypadkach. I krzyczące oskarżenie naszych władz.
Podczas ostatniego spotkania z ministrem Siergiejem Ławrowem, minister Radosław Sikorski wyraził nadzieję, że wrak TU-154 zostanie zwrócony niebawem, na co Minister Spraw Zagranicznych Rosji odpowiedział twardo, że zostanie zwrócony po zakończeniu śledztwa. Mimo to minister Sikorski stwierdził, że relacje z Rosja są o wiele lepsze niż relacje prasowe. Czy relację obu ministrów można określić jako suweren-wasal?
Dokładnie tak to wygląda. Przecież chodzi nie tylko o wrak. jest problem rakiet Iskander rozlokowywanych w Obwodzie Kaliningradzkim, choć u nas nie powstały elementy tarczy antyrakietowej. To problem akt dotyczących Katynia. To wreszcie panoszenie się Rosji na Ukrainie. Sikorski najpierw udawał naburmuszonego, a potem potulnie schował ogon pod siebie.
Czyli wizytę Ławrowa w Warszawie należy rozpatrywać jako logiczny ciąg z rozmowami Putina z Janukowyczem i serią zwolnień więźniów politycznych? Jaki efekt według pana próbuje uzyskać Władimir Putin?
Putin zapewne próbuje grać ludzkie panisko mając w perspektywie olimpiadę w Soczi. Olimpiada będzie „oczeń bolszaja”, Rosja bez więźniów politycznych, do tego czasu spacyfikuje się Ukrainę. A sprawa regulacji antygejowskich jest marginalna i jakoś wszyscy ja przełkną. Słowem – pełny sukces, Rosja znowu wielka, a Putin kochany przez naród. Czyli scenariusz dość łatwy do przewidzenia.
W wywiadzie dla Natemat.pl powiedział pan, że: „…Oczekuję tego, żeby wszystkie badania przeprowadzić zgodnie z procedurami obowiązującymi w całym cywilizowanym świecie. Trzeba to przeprowadzić od początku do końca. Jeśli pewne standardy zostaną zachowane, to przyjmę każdą prawdę, tylko żeby to była prawda…” Jak powinno wyglądać śledztwo, żeby było wiarygodne?
Jak Lockerbie. Dokładna dokumentacja miejsca katastrofy. Pieczołowite odtworzenie wraku. Wszelkie możliwe badania i testy, w tym na obecność materiałów wybuchowych. Badanie materiałoznawcze, by ustalić przyczyny rozpadu samolotu i kolejność jego destrukcji. Dokładne sekcje i badania ofiar. By poznać szczegółowo przyczyny ich śmierci, a także uniknąć skandalu z zamianą ciał. Oczywiście dokładne i uczciwe odczytanie rejestratorów. Przesłuchanie świadków. I to szybko, zanim zapomną, albo zaczną konfabulować. Badanie personelu lotniska na trzeźwość. Dokładne odczytanie zapisów z wieży kontrolnej. Odtworzenie w szczegółach stanu lotniska tego dnia. Analiza dokumentacji polskiej i rosyjskiej dotyczącej przygotowania wizyty i samego lotu. Można długo wyliczać. To są rzeczy oczywiste nawet dla laika. Niestety, jak łatwo się przekonać, wiele z tych operacji jest już nie do odtworzenia. Co nie znaczy, że przy obecnym stanie techniki poznanie przyczyn i przebiegu katastrofy jest niemożliwe.
W tym samym wywiadzie powiedział pan: „…Myślę, że trzeba będzie zacząć badanie katastrofy od nowa, przeprowadzić je od początku do końca. Powinna powstać komisja, najlepiej międzynarodowa, która będzie składać się przede wszystkim z ekspertów, którzy tworzą raporty w tej sprawie. Wtedy Polska pozna prawdę…”. Jak to zrobić kiedy kluczowe dowody pozostają w dyspozycji Rosji, a z wypowiedzi Ławrowa na spotkaniu z Sikorskim wynika, że raczej nie jest ona skłonna do ich udostępnienia?
Wokół katastrofy władze rosyjskie, polskie, nasza prokuratura i na dokładkę media popełniły już tyle matactw, że z tego gąszczu kłamstw nie ma prostego wyjścia. Najlepiej więc zacząć wszystko od nowa. Krok po kroku, zgodnie z procedurami. Najlepiej, żeby zajęła się tym niezależna komisja, a jeszcze lepiej – międzynarodowa, wolna od uwikłań i uprzedzeń. Oczywiście tam, gdzie nie da się już odtworzyć sytuacji, trzeba korzystać z dowodów już istniejących, pamiętając o ich niedoskonałości i potrzebie ich weryfikacji. Natomiast na Rosję trzeba wywierać presję, by oddała wrak, rejestratory i przedmioty należące do ofiar. Można choćby wywierać presję grożąc zakłóceniem olimpiady. Tyle że trzeba chcieć. A Tusk i Sikorski nie chcą chcieć. Dlatego już dawno doszedłem do wniosku, że bez zmiany władzy w Polsce nie ruszymy do przodu.
A kto miałby taką międzynarodową komisję powołać? ICAO wyraziło swoje desinteressement wobec kwestii katastrofy smoleńskiej, komisja powołana przez polskie władze nie będzie uznana przez Rosjan, a powrót do procedowanie w oparciu o porozumienie z 1993 roku również będzie przez Rosję zapewne zignorowane.
Podobno jesteśmy w NATO i UE. Podobno mamy sojuszników. Dziś rzeczywiście trudno odpowiedzieć, jak taka komisja miałaby wyglądać i kto by chciał w niej uczestniczyć. Ostatecznie mogłaby być to komisja państwowa, ale z dominującym udziałem ekspertów z różnych krajów. Po to płacimy premierowi, ministrom i ich kancelariom, żeby próbowali znaleźć sensową formułę. Zresztą, umiędzynarodowienie całej sprawy musi być efektem aktywności i determinacji politycznej. Aktywności i determinacji, której nie wykazuje rząd Tuska. Słowem – wracamy do konieczności zmiany władzy w Polsce.
więcej na blogpublika.com
Inne tematy w dziale Polityka