Wydarzenia, które maja obecnie miejsce na Ukrainie noszą znamiona kluczowego momentu w historii. I to niezależnie od tego czyim zwycięstwem skończy się ta „wojna” (na razie Bogu dzięki w ciągle jeszcze w cudzysłowie). Jeśli postawią na swoim demonstranci, Rosja poniesie dotkliwą porażkę i to kolejną na odcinku ukraińskim na przestrzeni kilkunastu lat. W związku z czym projekt odbudowy imperium albo zupełnie legnie w gruzach, albo przybierze jakieś operetkowe formy. Jeśli natomiast postawi na swoim Janukowycz, będzie musiał bez reszty oddać się rosyjskim panom, ponieważ nie utrzyma inaczej w ryzach narodu, który poczuł smak jego krwi. Istnieje też trzecia możliwość, rozważana coraz poważniej. Rozpad Ukrainy.
Moim zdaniem ciągle nie jest to szczególnie prawdopodobne, podziały wbrew temu co się mówi nie zawsze przebiegają wzdłuż granic regionów, a w odróżnieniu od kilku innych postsowieckich narodów, Ukraińcy pałają wielkim poczuciem narodowej wspólnoty. Jednak jest to możliwe. W związku z czym tu i tam słyszę nieśmiałe jeszcze głosy o tym, że być może przyjdzie czas upomnienia się o swój kawałek Ukrainy.
Powiem tak, jako admirator koncepcji polityki wschodniej Jerzego Giedroycia i praktyki tejże ś.p. Lecha Kaczyńskiego: Niech nas Ręka Boska broni! O historii trzeba pamiętać. Pamięć bohaterów i rachunki krzywd kultywować, ale jesteśmy już zupełnie gdzie indziej niż byliśmy w latach trzydziestych zeszłego wieku. Lwów czy Grodno nie czekają na nas z otwartymi ramionami. Przeciwnie, raczej boją się nas tak, jak my boimy się o Szczecin czy Olsztyn. Nie odbudujemy Polski na wschodzie, ale pomimo wielkich szkód jakich dokonali Tusk z Sikorskim na tym odcinku, ciągle możemy być Piemontem ruchów demokratycznych naszych wschodnich sąsiadów. Ciągle możemy, o czym mówił w wywiadzie dla nas Grzegorz Kostrzewa – Zorbas, odbudować zaufanie do nas jako ich ambasadorów wobec zachodu. Oczywiście tylko w jakimś stopniu, powinniśmy znać swoją wartość, ale potencjału Niemiec nie mamy. A jeśli będziemy się w tej materii poruszać w odpowiednich proporcjach odważnie i ostrożnie, być może kiedyś nasi wschodni sąsiedzi sami wyjdą z propozycją bliższej współpracy. To wszystko na co mamy prawo liczyć.
tekst opublikowany na blogpublika.com
Inne tematy w dziale Polityka