Prowadzone są analizy i dywagacje, a zapomina się o podstawach...
Jakie skutki wywoła wycofanie się USA z Syrii?
Przede wszystkim wzrośnie zagrożenie dla Izraela.
Mamy bowiem sytuację, gdzie Rosja ma S400 do ochrony swoich baz i ważniejszych obiektów, a do tego przekazała Syrii chyba S300 (S200 na pewno jest w posiadaniu Syryjczyków).
Czyli Izrael nie może interweniować w tworzenie umocnień w Syrii - zostało mu to zablokowane po zlikwidowaniu rosyjskiego samolotu zwiadowczego. (To i tak Rosjanie potraktowali Żydów dość oględnie).
Efekt jest taki, że Iran ma w pobliżu granic Izraela setki, jeśli nie tysiące rakiet i nie ma możliwości obrony przed nimi w przypadku masowego wystrzelenia.
Biorąc pod uwagę relacje izraelsko - amerykańskie sytuacja budzi zdziwienie.
Tymczasem wyjaśnienie wyraźnie leży w amerykańskiej polityce wewnętrznej, gdzie Trump jest ciągle atakowany przez "deep state", czyli administrację, która w znakomitej większości ma korzenie żydowskie.
Chcę przypomnieć, że na początku lat 90 - tych ub. wieku, gdy dostępne były były dane osobowe administracji USA, podawano, że ok. 90 % zatrudnionych w administracji ma korzenie żydowskie.
Można wątpić, by nastąpiła istotna zmiana, a jeśli już to raczej ku wzrostowi .
Działania Trumpa są racjonalne: skoro USA dokładają wszelkich starań, aby zapewnić bezpieczeństwo Izraelowi, to Żydzi nie mogą atakować prezydenta, który jest zwierzchnikiem sił zbrojnych.
Na pewno przy tym chodzi i o obiecany mur na granicy z Meksykiem.
I ciekawostka. Brak podpisu Trumpa pod prowizorium budżetowym uderza przede wszystkim w administrację, czyli to środowiska żydowskie ponoszą największe straty.
Jaki będzie efekt tych zmagań?
Żydzi muszą przegrać to starcie - nie mają żadnych "asów w rękawie". Problemem jest jednak zagrożenie dla pokoju światowego, gdyż w skrajnej sytuacji może dojść do prowokacji ze strony Izraela, a wobec olbrzymiej ilości broni w tamtym regionie może dojść do niekontrolowanej eskalacji.
Na szczęście my możemy się temu przyglądać z daleka. Niemniej obecne władze powinny być bardzo ostrożne przy jakimkolwiek angażowaniu się w tamte rozgrywki. To nie nasze interesy.
Warto też dostrzec, że Rosja nie jest zainteresowana eskalacją, zatem wojenna retoryka z naszej strony także powinna być ograniczona, bo to nie o Rosję w konflikcie na BW chodzi. To państwo raczej stabilizuje tam sytuację, a "podgryzanie łydek" przez polskojęzyczne kundle w naszym rejonie nie przyczynia się do łagodzenia napięć - gorzej, nie wnosi żadnych wartości, a wręcz może stanowić czynnik przeszkadzający w grach "dużych misiów".
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka