Wcześniej było o święcie mało poważnym, to teraz dla odmiany o Święcie zgoła innym. Dziś Kościół obchodzi Święto Ofiarowania Pańskiego. Chciałem podzielić się kilkoma przemyśleniami, ale najpierw krótka geneza tego Święta.
Na pamiątkę ocalenia pierworodnych synów Izraela podczas niewoli egipskiej, każdy pierworodny syn u Żydów był uważany za własność Boga. Dlatego dnia 40 po jego urodzeniu należało syna zanieść do świątyni w Jerozolimie, złożyć go w ręce kapłana, a następnie wykupić za symboliczną opłatą 5 sykłow. Równało się to zarobkowi 5 dni pracy. Równocześnie z obrzędem ofiarowania i wykupu pierworodnego syna łączyła się ceremonia oczyszczenia matki dziecka. Z tej okazji matka była zobowiązana złożyć ofiarę z baranka, a jeśli jej na to nie pozwalało zbyt wielkie ubóstwo, to przynajmniej ofiarę z dwóch synogarlic lub gołębi. Fakt, że Maryja i Józef złożyli synogarlicę, świadczy, że byli bardzo ubodzy.
Uroczystość Ofiarowania Pańskiego przypada czterdziestego dnia po Bożym Narodzeniu. Jest to pamiątka ofiarowania Pana Jezusa w świątyni jerozolimskiej i dokonania przez Matkę Bożą obrzędu oczyszczenia. Święto Ofiarowania jest związane z tajemnicą Narodzenia Pańskiego i dlatego jeszcze dziś wolno śpiewać kolędy. (więcej na www.katolik.pl)

Jakkolwiek istotą powiedzielibyśmy ziemską Święta jest ofiarowanie małego Jezusa w świątyni, to Słowo Boże kieruje swe ostrze, a tym samym nasze rozważania ku Światłości, którą niewątpliwie jest sam Jezus Chrystus.
"A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego*. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:
«Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu
w pokoju, według Twojego słowa.
* Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
któreś przygotował wobec wszystkich narodów:
światło na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela»". Łk 2, 25-32
Starzec Symeon, na którym, jak pisze Ewangelista Łukasz, spoczywał Duch Święty wyczekiwał przyjścia Zbawiciela. Również z łaski Ducha było mu dane w Dzieciątku Jezus tego Zbawiciela rozpoznać. To w Symeonie jest ukazana wielka tęsknota pokoleń na przyjście Zbawiciela. Biorąc Jezusa na ręce, kierowany Duchem Świętym w swojej pieśni wychwala Boga za jego łaskawość i dobroć. Nie przez przypadek też nazywa Jezusa światłem na oświecenie pogan. W rozmowie z faryzeuszami Jezus powie później stanowczo: "Ja jestem światłością świata*. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia" - J 8,12
Jest to dla nas Słowo o kapitalnym znaczeniu. W połączeniu z Pieśnią Symeona, któremu przecież słowo o światłości objawił nie kto inny, jak Duch Święty, pokazuje że tylko w Jezusie możemy znaleźć przewodnika, który ma moc (ŚWIATŁO), by wyprowadzić nas z ciemności grzechu. Każdego grzechu.
Do przyjścia Zbawiciela, Mesjasza, świat pozostaje pod władzą władcy tego świata - szatana, którego symbolem jest ciemność. A Symeon, nazywając Jezusa Światłem, przepowiada zwycięstwo światłości nad ciemnością. Ale słowa te są także nadzieją i wskazówką dla każdego z nas. Zapraszając Jezusa do swojego życia przyjmujemy jego światło. Przyjmujemy światło Jego prowadzenia. "Odrzucamy uczynki ciemności, a przyoblekamy się w zbroję światła", jak w Liście do Rzymian namawia nas do tego św. Paweł (Rz 13,12).
W moim życiu, w moim sercu, nie zwsze świeciło światło Jezusa. Był czas, że w tym sercu panowała ciemność grzechu, o czym może napiszę więcej przy innej okazji. Ale przyszedł taki dzień, że Pan się o mnie upomniał. Zapukał do drzwi mego serca, a ja, kierowany zapewne Duchem Świętym te drzwi dla Jezusa otworzyłem i pozwoliłem mu zamieszkać w moim sercu. Nie oznacza to oczywiście, że od tego czasu stałem się chodzącą świętością. Co to, to nie. Szatan nadal kusi i robi wiele, by przeciągnąć mnie na swoją stronę, a i ja częstokroć upadam. Jednak powierzywszy swoje życie w ręce Jezusa i pozwoliwszy mu być moją światłością, być moim przewodnikiem, z Jego łaski mam coraz więcej siły by odrzucić uczynki ciemności.
A co to znaczy dla nas, tak konkretnie zapyta ktoś, przyoblec się w zbroję świtała, czyli mówiąc wprost, w zbroję Jezusa? Odpowiedź znajdujemy w dalszym ciągu rozdziału 12 Listu do Rzymian: "Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom" (Rz 13, 13-14).
Krótko i konkretnie. Ale jakże trudno. Jedno jest pewne. Bez pomocy Jezusa. Bez zaproszenia Go do swego życia to niemożliwe. Wtedy niechybnie szatan zapuści swoje wici i ani się nie obejrzymy dobierze się do nas bez skrupułów. Dlatego św. Paweł podkreśla, że powinniśmy żyć, jak w jasny dzień. Znów światłość!!!
Dlatego też symbolem dzisiejszego święta jest paląca się świeca, która ma przypominać nam o tej Światłości niebieskiej, która świeci dla nas. Dla każdego z nas indywidualnie!!!
Inne tematy w dziale Kultura