Policjanci zarabiają za mało, za mało zarabiają pielęgniarki, nauczycielki i ciele, pracownicy nauki i instytutów. Za mało zarabiają kierowcy MPK i kolejarze. Wszyscy za mało zarabiają, ale lekarze zarabiają na maksa, nawet rezydenci co się dopiero uczą, na maksa zarabiają sędziowie i prokuratorzy, przy nich posłowie to żebracy, również prezydent i premier są nieudacznikami, co nawet kredytu nie mogą wziąć korzystnego bo cztery lata to za mało, a sędziowie zarabiają na maxa dożywotnio.
Weźmy teraz inżynierów, większość zarabia minimalną, a praca niepewna. Weźmy przedsiębiorców, ta sama niepewna sytuacja, a praca od świtu do nocy. A tu słyszę że policjanci zarabiają za mało i jest wniosek o zwiększenie ich uposażeń, chodzi raczej o to żeby brali wyższe chorobowe. Człowiek który jest chorowity nie powinien zajmować miejsca w Policji i powinien być bezwzględnie zwolniony. Dotyczy to wszystkich stanowisk państwowej służby na których potrzebna jest dyspozycyjność. Pracownicy korporacji doskonale o tym wiedzą, wiedzą o tym również inżynierowie nie biorący zwolnień na grypę bo to grozi wywaleniem z roboty.
Jak słyszę że policjanci za mało zarabiają to mi się nóż otwiera w kieszeni, do tego zawodu idą nieuki, nie da się tego ukryć, w dodatku nieuki po znajomości. Przepracuje taki 25 lat, teraz może 30, wliczając wszelkie szkolenia i balangi i dostaje emeryturę z MSW, nie jakąś popapraną z ZUSu, dostaje emeryturę realnie dwukrotnie większą niż średnia zusowska.
Chciało by się powiedzieć, PISie nie idź tą drogą, nie karm nierobów, niech w końcu zostaną ustalone proporcje wynagrodzeń opłacanych przez podatników, stałe i nie zmienne. Niech w końcu będzie normalnie.
