- Bronisław Wildstein - - Bronisław Wildstein -
1158
BLOG

Bronisław Wildstein - Książka "Ukryty" - 3 fragment

- Bronisław Wildstein - - Bronisław Wildstein - Kultura Obserwuj notkę 6

 

Metalowa szuflada z głuchym dźwiękiem wysunęła się ze ściany. Prosektorium wydawało się akwarium wypełnionym białozielonym roztworem światła. Trzy postacie wolno zbliżyły się do blatu. Pielęgniarz teatralnym gestem poderwał prześcieradło, które okrywało postać, a raczej to, co z niej zostało. Noga, brzuch, lewa pierś… Reszta była kolorową miazgą. Miejsce głowy zajmowała nieforemna bryła ze sterczącymi, połamanymi kośćmi i zlepionymi pakułami brudnych włosów. Odór chemikaliów przenikał mdlący, słodkawy zapach. Nawrot drgnęła. Na krótki moment jej twarz zmieniła się nie do poznania. Usiłowała się opanować, zacisnęła poruszające się bezwiednie wargi, spazmatycznie łapała powietrze nosem. Tatar zorientował się, że wraz z pielęgniarzem wpatrują się w nią bezwstydnie. Kobieta zamknęła oczy i z całej siły zacisnęła usta, które w świetle jarzeniówki posiniały jeszcze bardziej. Jej twarz przybrała ziemi-sty odcień. Otworzyła oczy i zagryzła wargi. Była już nieomal spokojna. Zrobiła jeszcze krok w kierunku szuflady z trupem i z wysiłkiem nachyliła się nad nią.

— To on. Jestem tego pewna.

W gabinecie Tatara Nawrot wyglądała znowu jak wcześniej. Odruchowo poprawiła włosy. Biała skóra wypełniała się życiem. Usiłował nie wpatrywać się w nią zbyt ostentacyjnie. Zadziwiała go swoim spokojem już w prosektorium, a nawet wcześniej, kiedy oglądała fotografie. Kobiety inaczej reagowały na widok zmasakrowanych zwłok swoich znajomych.

— Zacznijmy od pani. Kim pani jest i kim była dla denata? Jak go pani poznała? Spojrzała na niego znowu prawie obojętnie.

 — Jestem architektem wnętrz. Oto moja wizytówka. — Tatar ostrożnie położył na biurku liliową karteczkę. — Poznałam go na wernisażu Ksawerego Starowina. Rafał, Rafał Maj był jego przyjacielem, nieomal nieodstępnym.

Tatar miał wrażenie, że otwierają się przed nim drzwi. To było dwa tygodnie wcześniej: dziwna śmierć kobiety w mieszkaniu plastyka, syna sławnego pisarza. Trudno było sobie wyobrazić, aby dziewczyna trzy razy wbiła sobie nóż w piersi w obecności swojego kochanka, do którego, jak mówiono, przyszła, aby z nim zerwać. Po jej śmierci on „w szoku” zdążył jeszcze dokładnie wytrzeć rękojeść noża. A jednak śledztwo zatrzymało się w martwym punkcie, jakby nikt nie chciał go kontynuować, a sprawa w sposób oczywisty zmierzała do umorzenia. Przejął ją prokurator Twardnicki, który wydawał się nie robić nic. Dawał do zrozumienia, że to tylko kwestia czasu, kiedy śmierć uznana zostanie za samobójstwo, a sprawa zamknięta. Pozycja Starowina, najgłośniejszego polskiego pisarza, właściciela domu, w którym rozegrała się tragedia, mogła być kluczowa dla takiego jej finału. Tego typu uwagi półgłosem wymieniali w komendzie. Wypytywał o to nawet Wujcikiewicza, ale prokurator zbywał go mruknięciami. „Myślisz, że mi się to podoba?!” — warknął wreszcie, kończąc rozmowę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura