Dorota Gawryluk wyznaje, że została zmuszona do wzięcia ślubu w obrządku prawosławnym. Chociaż dziennikarka samą ceremonię wspomina dobrze, przyznała, że była zawiedziona nietolerancyjnym nastawieniem cerkwi, do której należał jej mąż: - Kościół katolicki był otwarty na to, żeby udzielić zgody na mój ślub prawosławny, z drugiej strony zabrakło tej otwartości - wspominała gwiazda Polsatu.
Dorota Gawryluk i jej mąż Jerzy są razem od 1993 roku. Poznali się, gdy Dorota dopiero rozpoczynała pracę jako dziennikarka. Wychowują wspólnie dwoje dzieci: syna Nikona, urodzonego w tym samym roku, w którym wzięli ślub, oraz córkę Marię, która przyszła na świat w 2011 roku. Wybranek serca prezenterki pochodzi z Podlasia i od urodzenia wychowywany był w obrządku prawosławnym.
Gawryluk po prawosławnym ślubie
Jak wyjawiła Gawryluk w niedawnym wywiadzie dla Polskiego Radia, z ukochanym stanęła na ślubnym kobiercu w hajnowskiej cerkwi. Stało się to jednak nie do końca z jej woli – wytłumaczyła, że Kościół katolicki, do którego należy, zgodził się na udzielenie katolickiego ślubu narzeczonym. Prawosławni hierarchowie okazali się w tej kwestii znacznie mniej tolerancyjni.
– Mój ślub odbył się w obrządku prawosławnym. Ale to niestety z powodu nietolerancji ze strony kościoła prawosławnego, dlatego że Kościół katolicki był otwarty na to, żeby udzielić zgody na mój ślub prawosławny. Natomiast z drugiej strony zabrakło tej otwartości. Wierzymy trochę inaczej, ale jednak w to samo – wspominała Gawryluk.
Samej ceremonii Gawryluk nie wspomina jednak źle – wyznała, że było to dla niej zaskakujące przeżycie, przede wszystkim ze względu na różnice między tradycyjnymi weselami na Podlasiu a tymi organizowanymi w Małopolsce, skąd sama pochodzi. Gawryluk zaznaczała, że w jej rodzinnych stronach inaczej podchodzi się do gości weselnych.
Szok kulturowy na weselu
– To był dla mnie szok kulturowy. Różnica taka podstawowa między weselem w Hajnówce, a weselem w górach jest taka, że na weselach w górach pilnuje się mężczyzn, żeby nie wypili za dużo, żeby nie doszło do sztachetowej wymiany zdań. Natomiast w Hajnówce chce się raczej uszczęśliwić mężczyzn, dlatego moje koleżanki dolewały moim kolegom. Ja się zawsze staram trzymać z daleka od mojego męża, bo po co za blisko, od wszelkich używek. Ale czasem alkohol pomaga przy tego typu okazjach – opowiadała dziennikarka.
Fot. Dorota Gawryluk/screen YouTube "Halo, tu Polsat"
Salonik24
Inne tematy w dziale Kultura