"świetna konwencja PiS"
sobota 7 lutego 2015
Warszawa
Wiele już godzin – ble... ble... ble
strzępią jęzory - aby dosadniej.
Słucha ich Prezes, on jeden wie
co trzeba zrobić - by było ładniej.
Tu i tam - wszędzie – również i w PiS - ie
zrobią porządki, gdy przyjdzie pora.
Świat się nie kąpie w żadnym kryzysie.
A nawet, gdyby - mają doktora.
Znają go wszyscy - już od Leppera
- w Banku Centralnym drukarek dużo -
Bilion Prezesa tam się dozbiera
- i będzie dobrze - tak sobie wróżą -
... W tej tutaj izbie wyrok zapada
wróżebny a bajkowy;
mętnym już wzrokiem sam Prezes zerka
na moherowe głowy...
A te aż dymią czystą fantazją
- księżyca krajobrazem -
Wulkan finansów i ekonomii
smrodzi trującym gazem.
Lecz cóż im tutaj perswadować
- pchać ku rozsądku zarysom -
Ich siła zda się kipieć, parować:
... dziś najmądrzejsi "my są"...
Jedynie Duda coś tam "bałaknął"
z rozsądkiem kandydata
Lecz sam, cóż zrobić może on?
- słuchać "Wielkiego Brata" -
Ten, chociaż wzrostem małym jest;
wielkim chce być nad miarę.
Takiego mąciwodę dziś
Bóg zesłał nam za karę.
Tutaj wygląda, że obaj właśnie
zstąpili do nas z nieba.
Lecz według zdania wielu z nas;
takich to nam nie trzeba...