Wybudziło mnie skutecznie dzisiejszego ranka przemówienie premiera, jego ruganie OFE. No, słusznie, myslę sobie, szkoda, że tak późno. Szkoda, że przez tyle lat kolejne ekipy rządzące i parlamen nie robiły nic, by praktyki szkodliwe dla beneficjentów, czyli nas wszystkich, ukrócić. Te ogromne prowizje i koszty transferu pieniędzy do OFE znów sprawiają, że naród, dla którego OFE powinien służyć jak pies, de facto jest traktowany gorzej niż ów pies. Donald tupnął więc nogą jak jaki wkurzony Chruszczow onegdaj, ale wątpię, by finansowi potentaci się przestraszyli, skoro żadne prawo (prócz boskiego, moralnego) nie zakazywało takich praktyk. Reformę i tak powinno się przeprowadzić - ZUS i OFE zjadają kasę, żyją z niej na sposób, który ujawniają co jakiś czas afery (a to, że najdroższe budynki zusowskie, a to, że pracownicy, na koszt i ze środków ZUSU jeżdżą na tropikalne wakacje itp). To, co dają nam, jako efekt przewidujący wieloletnie wpłaty, w postaci wydruków, w większości przypadków zakrawa na żart. Dlatego lepiej zlewać te wszystkie fundusze i samemu w najgorszym razie odkładac na późniejsze lata chociazby w bankach. Przynajmniej wie się, ile się ma. Państwo bowiem z natury jest zaborcze finansowo (koszty opieki, obrony, szkolnistwa i in.), jego rolą jest zagarnianie jak największych sum od największej liczby ludności. Prawem jednostki jest nie dac się oskubać do końca - żeby była równowaga. Problem tkwi w pośrednictwie tego skubania - to można i trzeba kontrolować. Z tego względu podobało mi się dzisiejsze wystapienie Donalda, chociaż wyskoczył jak Filip z konopii.
Polityk to nie jest ktoś bezinteresowny, to wredna małpa, której wciąż trzeba przypominać o jej obowiązkach. Można mu przy okazji dokopać. Dlatego tu jestem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka