Solidarność w latach 80-tych to był wieki ruch społeczny, który w nieprzewidywalnej walce o lepsze dla Polski osiągnął to, czego nikt na świecie się nie spodziewał. Mniejsza o to, jakie inne fakty mogły na to wpłynąć. Solidarność to, z nielicznymi wyjątkami po "tamtej" stronie, my wszyscy z tamtych czasów. Chwała naszemu narodowi za to, że dokonał tego wszystkiego. Co jednak dalej się stało? Solidarność skończyła się nieodwołalnie w 1989 roku. Koniec. Finito. Potem bowiem były już tylko machinacje związkowo-polityczne, wzajemne oskarżanie i próby wypłynięcia na fali historycznego znaczenia Solidarności, a to już Solidarnością nie jest tylko gó... politycznym. Zatem tamta epoka nieodwołalnie przeszła do historii. Jest pomnikowa jako ruch ogólnonarodowy, jest czymś, co było i nigdy nie wróci, chyba, że w dziejowej zawierusze znów staniemy w obliczu podobnej sytuacji politycznej. Oby nie. Prosze więc nie mówić o Solidarności dziś - będzie to zupełnie co innego i wszelkie porównywanie jej z tamtą jest nadużyciem. Solidarność przez duże "s" nie istnieje! (no, chyba, że jako firma produkująca czekoladki :)
Polityk to nie jest ktoś bezinteresowny, to wredna małpa, której wciąż trzeba przypominać o jej obowiązkach. Można mu przy okazji dokopać. Dlatego tu jestem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka