Robert Kocyan Robert Kocyan
151
BLOG

Syndrom sztokholmski polskich nacjonalistów.

Robert Kocyan Robert Kocyan Polityka Obserwuj notkę 2
Okazuje się,  że zbrodnie dokonane przez Niemców na naszym narodzie, tak bardzo straumatyzowały Polaków, że do dziś odczuwamy ich skutki pod postacią syndrom sztokholmskiego, który trawi młodych narodowców. Nie da się w żaden inny sposób wytłumaczyć, uwielbienia niektórych osobników - mieniących się być  patriotami - do Adolfa H. i jego mizantropijnej orkiestry spod znaku trupiej główki. Ciekawe co czują żyjący weterani Powstania Warszawskiego, kiedy widzą na ulicach krewkich chłopców, którzy w jednej ręce trzymają Polską flagę, a drugą wznoszą w haniebnym geście pozdrowienia katów Polski? Ciekawe czy ci młodzi pseudo-patrioci wiedzą co robili ich przodkowie w czasie wojny? Bo może jest tak, że gloryfikują ludzi, którzy krzywdzili członków ich rodzin, podczas wojny. Jak można traktować poważnie takiego ,,narodowca'', który jednego dnia,  na demonstrację zakłada koszulkę ukraińskiej Misanthrophic Division z symbolami SS,  a następnego dnia paraduje w koszulce z symbolem Polski Walczącej? Co to za patrioci, którzy kalają pamięć swoich bohaterów narodowych? Wygląda na to, że ci ludzie za swoich bohaterów wybrali sobie ssmanów ale nie frontowców,  tylko tych którzy nadzorowali obozy koncentracyjne. Odnoszę wrażenie, że dla tych ,,twardzieli'', ukształtowanych przez dopalacze, gry komputerowe i murzyńską muzykę,  ideałami żołnierzy są dirlewangerowcy dokonujący rzeźi Woli. Łatwo mogę sobie wyobrazić, jak wygląda niedziela u takiego osobnika: rano idzie do kościoła, po południu na mecz,  a wieczorem do piwnicy,  gdzie nad maczetami ułożonymi w kształt swastyki modli się do Hitlera. Brzmi to absurdalnie ale wiem, że tacy ludzie naprawdę istnieją i można ich spotkać na Marszu Niepodległości. Widzieliśmy ludzi związanych z organizacjami niby-narodowymi,  którzy w kostiumach,  jakby żywcem wziętych ze ,,Stawki większej niż życie.'',  obchodzili urodziny Hitlera. Dziwię się, że żaden z przywódców organizacji narodowych, nigdy nie potępił heilujących szkodników, przecież oni ośmieszają polski ruch narodowy. Nie dziwmy się, że Ameryka, Izrael czy Francja ośmieszają nas i wykorzystują bo nie można traktować poważnie kraju,  w którym nacjonaliści,  (czyli ludzie,  którzy powinni mu być najbardziej oddani), gloryfikują wroga który popełnił na nim największe zbrodnie. Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, ale kiedy widzę pobłażanie liderów organizacji narodowych w stosunku do hitlerowskich szkodników, to odnoszę wrażenie, że oni biorą jakąś kasę od spadkobierców Werwolfu by ośmieszać polski nacjonalizm. Akcja z obchodami urodzin Hitlera wygląda na ustawkę,  zorganizowaną przez należącą do Amerykanów stację telewizyjną, z udziałem wynajętych ludzi - dziwnym trafem,  odbywała się ona w czasie kiedy powstawała ustawa 447. A może taki nacjonalizm to tylko subkultura młodzieżowa? Ganianie po mieście w koszulkach Żołnierzy Wyklętych,  za gejami w tęczowych stringach taka lekka, łatwa i przyjemna rozrywka na weekend dla chłopców z blokowisk. Istnieje też możliwość,  że ci miłośnicy Hitlera,  to tylko porządni,  polscy katolicy,  którzy w praktyce realizują nauczaną przez Kościół miłość do bliźniego,  zwłaszcza do wroga, więc kochają Adolfa. Musimy pamiętać o tym, że to polscy biskupi jako pierwsi wysłali do Niemców list,  w którym w imieniu Polaków przeprosili (sic!) za drugą wojnę światową. Jestem człowiekiem,  którego światopogląd ukształtowały dzieła Jana Stachniuka, więc uważam się za nacjonalistę. Jestem przekonany o tym, że nas Polaków stać na to,  by stworzyć  zdrowy, nowoczesny ruch narodowy. Kult Krwi i Ziemi jest możliwy bez odwoływania się do obcych wzorców, bez tych wszystkich heilujących klaunów i bez studencików teologii,  którzy pod flagą biało-czerwoną,  zamiast wielkiej Polski domagają się jeszcze więcej Boga, (ale nie takiego Boga dla Białych, tylko tego biblijnego,  przyniesionego z palestyńskiej pustyni). Niestety to wszystko wymaga wielkiego,  zbiorowego,  wysiłku a ludzie w dzisiejszych czasach są coraz bardziej leniwi i roszczeniowi. Obawiam się, że zamiast odrodzenia narodowego, nadal będziemy mieli tylko postmodernistyczny cyrk,  organizowany przez sterydziarzy w markowych dresach i barany w wilczych skórach,  dbające tylko o interesy Watykanu.

Lubię ciszę i świeże powietrze, ale życie w epoce, w której mówienie prawdy jest uważane za szerzenie mowy nienawiści, wymaga tego by zabrać głos - zwłaszcza, że ludzie zasługują na prawdę o sobie. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka