Barbara Bubula Barbara Bubula
161
BLOG

Ofensywa legislacyjna PO – wszyscy do schronów!

Barbara Bubula Barbara Bubula Polityka Obserwuj notkę 27

 

Sejm jeszcze na wakacjach, więc korzystam z okazji, by wspomnieć wizytę, jaką w naszym parlamencie złożyła przed kilku laty sympatyczna delegacja posłów z dalekiej Indonezji. To liczące ponad 230 milionów obywateli państwo, bez wątpienia trudne w zarządzaniu, z ogromną liczbą wysp, nacji i konfliktów (samych języków jest trzysta). Egzotyczni goście grzecznie wysłuchali informacji o naszym systemie konstytucyjnym, o zasadach pracy Sejmu, o idącej w setki i tysiące liczbie projektów ustaw, którymi się nasza izba poselska zajmuje. W rewanżu, oznajmili, że u nich obowiązuje zasada ściśle ograniczonej liczby aktów prawnych, którymi zajmuje się w ciągu roku parlament. Padła, o ile pamiętam, liczba nie więcej niż dwudziestu ustaw.
Spotkanie było krótkie, nie było czasu na dłuższą rozmowę, wiec pozostałam w zadziwieniu z tą informacją, nie mogąc jej zweryfikować. Sprawdzałam potem w tekście ich konstytucji, w dostępnych po angielsku na stronie internetowej regulaminach parlamentarnych. Tam żadnego limitu wpisanego do obowiązującego prawa nie ma. Być może to wynik odmiennej zasady prac parlamentarnych (oni zjeżdżają się kilka razy w roku na sesje, nasz sejm obraduje w zasadzie na okrągło). Niemniej jednak, ich państwo funkcjonuje, bez znanej nam tu nad Wisłą od 1989 roku gorączkowej twórczości legislacyjnej.
Gdybyż taki limit obowiązywał w Polsce! Wtedy może wreszcie zrównane byłyby proporcje pomiędzy skutecznym egzekwowaniem przepisów i konkretnym rozliczaniem władzy wykonawczej a zalewaniem systemu prawnego powodzią coraz to bardziej absurdalnych regulacji. To poprawianie wszystkiego coraz to nowymi specustawami jest przejawem głębszej choroby. Niestety, podsycanej przez europejską biurokrację. Ta choroba to wiara w zastąpienie realnego świata, w którym po prostu trzeba zjeść, zaprowadzić dziecko do przedszkola, wymienić spaloną żarówkę, a na poziomie państwa – wyleczyć ofiarę wypadku, zbudować salę gimnastyczną, światem wymyślonym, gdzie powstaną kolejne genialne medialne „eventy”, a rozwiązanie problemów załatwi się poprzez kolejną tysięczną uchwaloną w parlamencie ustawę.
Bezczynność i nieudolność PO nie powinna być mierzona marną liczbą uchwalonych projektów ustaw a brakiem skuteczności władzy wykonawczej, marnotrawieniem środków budżetowych, nieskutecznością w egzekwowaniu prawa. Bowiem im więcej projektów aktów prawnych wyjdzie z gmachu na Wiejskiej, gdzie władzę dzierży większość PO-PSL, tym marniejszy będzie los przeciętnego obywatela, niestety. Piszę to także, by przestrzec przed pułapką wyścigów na ilość ustanowionego prawa w przyszłości, przez inne, może pracowitsze partie. To wykonanie, egzekucja, sprawdzanie tego co już mamy, najbardziej nam w Polsce od 1989 roku szwankuje. Doskonale idzie za to zapełnianie tysięcy stron Dziennika Ustaw.

Lubię ciszę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka