
Kiedyś bożyszcze tłumów, później już tylko sceniczny zombie dorabiający czasem jako konferansjer (a czasem jako cenzor odbierający głos zadającym niewygodne pytania podczas spotkania woodstockowej młodzieży z Balcerowiczem) ... Smutne, jak to Hołdys, po latach miotania się w poszukiwaniu cienia dawnej popularności zaczął ilustrować swoją działalnością publiczną tekst "Nie płacz Ewka".
Próby muzyczne Hołdysa, niezależnie od ich wartości muzycznej nie odniosły żadnego sukcesu. Próby zaistnienia na rynku wydawniczym - szkoda gadać. Pomyślana chyba jako odpowiednik "Nie", tyle, że zajmująca się branżą muzyczną "Ultra szmata" padła bardzo szybko, mimo prób podgryzania konkurencji z użyciem znajomości w branży (namawianie muzyków do bojkotu miesięcznika "XL" jako karę za opublikowanie wypowiedzi Jędrzeja Kodymowskiego z Apteki na temat homoseksualizmu Piaska). Sklep muzyczny w Warszawie, choć niby świetny pomysł, też, choć po dłuższym okresie - padł. Hołdys załapał się do Farfałowej TV, na chlebek więc ma, jednak jak widać popularności nie starcza.
Ostatnie dni pokazują, że "prorok z gniewnych lat" znalazł nareszcie swoją niszę i sposób na stałą obecność w mediach. Hołdys próbuje zostać wice-Palikotem, a że sam Palikot dziennikarzy już trochę zaczyna nużyć, idealnie wyczuł koniunkturę. Dziś nie trzeba stworzyć żadnej "Autobiografii", wystarczy skrytykować tego, kogo krytyka jest w modzie. Co prawda obrona demokracji u boku Kwaśniewskiego Hołdysowi nie wypaliła, jednak dziś na pocieszenie można bronić dobrego smaku, najlepiej za pomocą wyzwisk. Za jakiś czas Zbigniew Hołdys będzie mógł triumfalnie wrócić na rynek. Płyta "15 publicznych wystąpień na temat PiS" wydana zostanie ze środków ministerstwa kultury, a listy przebojów znowu staną otworem. Później zapewne pojawi się propozycja występów na festynach. Proponuję próby zacząć już dziś, przed lustrem. "Żenada, żenada, żenada" - powtarzamy powoli i wyraźnie.
Inne tematy w dziale Polityka