Inaugurację kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej niespodziewanie zakłócili stoczniowcy, którzy nie potrafili uszanować wielkiego, europejskiego święta. Sławomir Nowak powiedział, że
"tu bije serce Europy" i serce Europy biło faktycznie mocno, jednak aby sytuację oddać lepiej, należałoby rzec "Tu serce Europy puszcza gaz". Dziś
stoczniowcy skarżą się na to, że potraktowano ich nie gazem, a jakąś tajemniczą, powodującą o wiele większe obrażenia substancją.
Młodzi wykształceni z wielkich miast (Internetowe Bojówki Milicji Obywatelskiej) kibicują z całego serca policji, narzekając, że nie użyto broni palnej. Rzeszapospolita Miłości wyhodowała sobie własne Hitler Jugend, któremu marzy się rozlew krwi, wszystko zaś oczywiście w imię "wolnego rynku" a przede wszystkim "uprawiania polityki w ładnym stylu". Rząd spokojnie może więc strzelać następnym razem ostrą amunicją, na sondażach nie powinno się to odbić. Założę się, że większość poddanych medialnej tresurze dzieci wczorajszych demonstrantów dziś raczej wstydzi się za ojców, niż złorzeczy na odnowione ZOMO Schetyny.
Donald Tusk wczoraj mógł zameldować wykonanie zadania swoim europejskim mocodawcom. Jego przemówienie o "Solidarności", której głównym celem była zdaje się walka z globalnym ociepleniem, zilustrowała policja atakująca bez uprzedzenia ludzi stojącymi pod sztandarami tejże "Solidarności". Policja, która za chwilę dostanie granatowe mundury, by fakt, że obecnie służy raczej Niemcom, niż Polakom, zyskał symboliczne potwierdzenie w nowym/starym stroju. Tusk pokazał, że z miejscowym bydłem umie sobie radzić, więc namiestnictwo znajduje się w dobrych rękach. Naród, tym razem podbity również mentalnie, z radością przywita pacyfikację nieodpowiedzialnych elementów. Im bardziej brutalną i krwawą, tym lepiej.
Na koniec pytanie: czy po usunięciu pielęgniarek z chodnika w czasie słynnego (wtedy jeszcze słusznego) protestu, ta sprawa nie była aby tematem nr 1 w rzekomo "pisowskiej" Rzeczpospolitej? Nie mam już numerów z tamtego okresu, ale takie odnoszę wrażenie. Wczorajsze zajścia zostały odnotowane na stronie 4. Nie wiem jednak, po co dziennikarze "Rzepy" się starają. Dla obecnego reżimu zawsze pozostaną "pisowskimi dziennikarzami", jednak dla nas dziennikarzami jak na polskie, fatalne warunki, przyzwoitymi w każdej chwili mogą przestać być.