Wmawiano nam, że wybór Buzka na stanowisko tymczasowego szefa PE jest wielkim sukcesem, tymczasem dla Europy Buzek jest nikim. Siwym, dukającym po angielsku dziadkiem, który kompromituje się tam, gdzie nie chcą kompromitować się faktyczni dyrektorzy tego cyrku. Barroso śmieje się ze swego fotela, Buzek zaś próbuje odbierać głos jego oponentowi. Ale nie jest w stanie nawet tego zrobić, ponieważ po angielsku dogadałby się on co najwyżej z Olejniczakiem. Jest kimś do tego stopnia nieważnym, że autorzy transmisji nie zaprzątają sobie uwagi nawet prawidłową pisownią jego nazwiska. Służba to służba, nie ważne, jak się nazywa. Buzek, Busek, ważne, żeby poprowadził obrady po naszej myśli. A że zabawny nieudacznik? Tym lepiej, do takiego nawet trudno mieć pretensję. Zobaczmy: Farage mówi, co ma do powiedzenia, a co jest zdecydowanie nie po linii. Buzek przerywa mu, mówiąc: "Myślę, że już pan skończył". Farage nie skończył, więc leci dalej. Gdy kończy na scenę wkracza pani z Węgier, mocno wzburzona, z angielszczyzną z tej samej klasy, w której Olejniczak pokazywał klatę Buzkowi, przez co obaj kompletnie nie uważali na lekcji. Później zaś nasza duma informuje Anglika, że nie życzy sobie takich wystąpień. Profesor Buzek poproszony o uzasadnienie mówi wprost, ze o sposobie wyboru władz UE nie powinno się mówić w sposób krytyczny. Ten homo sovieticus był solidarnościowym premierem i nadzieją polskiej centroprawicy? Nic dziwnego, że utorował drogę do władzy postkomunistom. Na koniec Farage nokautuje Buzka prostym stwierdzeniem, że jako kandydat na przewodniczącego deklarował swą bezstronność i po prostu łamie swoje obietnice. Buzek dziękuje koledze za wypowiedź i na tym farsa się kończy.
Nieznajomość angielskiego dla niektórych dyskwalifikowała prezydenta Kaczyńskiego. Dla tych bardziej okrutnych - również premiera Tuska. Jednak ci ludzie w miejscu pracy rozmawiają po polsku, choć niektórzy z nich kolędy czasem śpiewają w jakimś jeszcze innym języku. Gdy Olejniczak duka po angielsku witając delegację zagranicznej młodzieżówki jest dla nas zabawny, dla gości pewnie też jest to śmieszne, choć może i miłe, że ktoś nie znając języka jednak stara się w nim witać swoich gości.Czyni to jednak na swój rachunek. Jednak Buzek jest szefem parlamentu europejskiego. Gdy zaczyna mówić po angielsku, lepiej, by nie mówił w ogóle, ponieważ jest to dla nas kompromitacja. Jedyne pocieszenie, że za dwa lata nikt w Brukseli nie będzie już pamiętał o tym śmiesznym profesorze z Polski, którego nazwiska nie znali nawet brukselscy sprawozdawcy.
***
najbliższe koncert Spirit of 84:
Another Punk Rock Christmas, 19 grudnia, Warszawa, Radio Luxemburg + Dumbs + afterparty: DJ Bigos
Ostróda, 9 stycznia, Młyńskie Koło (koncert w ramach WOŚP)
informacje na temat płyty i sposobów jej zdobycia
można znaleźć tutaj
zapraszam na nasz profil na myspace