Walentynki można uznać za święto sztuczności i komercji, można też jednak potraktować je jako okazję do mówienia bez niepotrzebnego wstydu o jednej z trzech najważniejszych wartości - miłości. Ja zaś chciałbym przypomnieć jakże piękne słowa naszego Premiera.
Słowa, o których tak łatwo zapominamy. My - jego polityczni oponenci, ale, co jeszcze smutniejsze - również zwolennicy Premiera, w wirtualnych lecz jakże prawdziwych sporach, wszyscy nie pamiętamy już jego przesłania. A przecież padły z jego ust słowa, które czytane w oderwaniu od politycznego i wyborczego kontekstu jawią się mądre, ważne i piękne. Przeciwnicy zapamiętali je po to, by zamienić je w kpinę, zwolennicy zwyczajnie zapomnieli - może wiedząc, że wzięły się tylko z wyrachowania?
...to może ja przypomnę:
(...)A największym źródłem mojego szczęścia dzisiaj jest to, że ja mam w pamięci i w sercu dzień sprzed dwóch lat, kiedy mówiłem z przekonaniem, że w życiu tak naprawdę najważniejsza nie jest władza, tylko miłość. I że dzisiaj wiem dobrze, że Polacy postawili na tę jasną stronę, uwierzyli, że w naszej ukochanej Polsce można coś budować bez konfliktów, bez agresji, w atmosferze takiego wzajemnego zrozumienia i miłości. Ja wiem, że jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy zrobimy wielkie rzeczy, dlatego że wierzymy w to, że miłość jest w życiu najważniejsza. (...)
premier Donald Tusk w wystąpieniu po ogłoszeniu wyników wyborów w roku 2007