Do wyborów kilka dni, a już możemy na karku poczuć oddech przyszłego raju. Zobaczmy, co od rana przyniosły nam media.
Słynna z wyroków "zawsze po linii" sędzina Matlak i tym razem stanęła na wysokości zadania orzekając, że "komercjalizacja" to przecież nie "prywatyzacja". Oczywiście, cieszmy się, że nie napisała w orzeczeniu, że krytyka Bronisława Komorowskiego narusza zasady współżycia społecznego - tak, jak przytrafiło jej się to w sprawie Michnik przeciwko Remuszce. Wówczas pan Stanisław, krytykując Michnika, zasady naruszył. Kto nie wierzy, niech sprawdzi. Lepiej więc nie można było wybrać osoby do rozstrzygania sporów wyborczych. Jednak na sądzie świat się nie kończy.
Pierwszą informacją, jaka mnie dziś zaatakowała, były poranne doniesienia "Dziennika" o nowych planach wobec CBA. Ponieważ CBA zostało już przez rząd w pełni odzyskane, pojawiają się pomysły, by przyznać jej nowe, wykraczające poza tzw. demokratyczne standardy, uprawnienia, np. do gromadzenia "danych wrażliwych". "Biuro ma teraz zbierać bez kontroli dane
o chorobach, przekonaniach politycznych i religijnych oraz preferencjach seksualnych obywateli. Nie będzie się ograniczać do korupcji urzędników. Teraz ma ścigać wszystkich i wszystkie rodzaje przestępstw. Czy może zostać wolne od nacisków polityków?" - pyta "Dziennik", coś słabo wierząc w dobre intencje rządu. dane te jednak mogą być potrzebne, skoro zaostrza się także słynny paragraf 212. Według nowego brzmienia karalne ma być "podważanie zaufania do osoby pełniącej funkcje publiczne", co jednak najciekawsze - niezależnie od tego, czy informacje do tego wykorzystane będą prawdziwe, czy fałszywe. Och, gdyby to wszystko planował PiS, bałbym się, że to zagrożenie dla demokracji... Na szczęście nie rządzi, więc z radością i machaniem ogona społeczeństwo obywatelskie da sobie założyć kaganiec.
To wszystko średnio śmieszne, bo za chwilę, być może ku uciesze tych naszych znajomych, którzy dziś straszą się np obrazkami Mleczki (ksiądz prowadzi pielgrzymkę Radia Maryja do lokalu wyborczego) państwo zacznie z tych swoich zdobyczy korzystać, niemniej warto pochylić się nad jeszcze jednym wydarzeniem. Nad domniemaną śmiercią doktora Ratajczaka. Dariusz Ratajczak to historyk, który w swoich publikacjach przedstawiał (obok innych głosów) stanowisko tzw. negacjonistów, w związku z czym ogłoszono go "kłamcą oświęcimskim". Dość szybko wyrzucono go z uczelni, pracy już nie znalazł, znajomych stracił, chwile współpracował z paroma pismami prawicowymi... Obecnie znaleziono go martwego w samochodzie, w którym pod koniec życia... mieszkał. Zwłoki znaleziono w stanie dość zaawansowanego rozkładu. "Policja znalazła ciało kłamcy oświęcimskiego" poinformowała "Gazeta Wyborcza".